Miniona gala wręczenia Nagród Akademii Filmowej tradycyjnie była dla gwiazd nie tylko wielkim świętem filmu, ale też okazją do zaprezentowania przygotowywanych od miesięcy, wymyślnych stylizacji. Aktorki robiły co mogły, żeby przykuć uwagę mediów, przyćmić konkurencję i zabłysnąć szykiem oraz gustem.
Jedną z osób, które w tym roku zrobiły furorę na czerwonym dywanie jest Helen Mirren. 72-latka pojawiła się w prostej, szafirowej sukni do ziemi, do której dobrała efektowną kolię i kolczyki. Aktorka piła tequillę i pozowała fotoreporterom na skuterze. Szybko została okrzyknięta jedną z najlepiej ubranych gwiazd wieczoru.
Kilka dni po oscarowym szaleństwie gwiazda postanowiła pokazać na Instagramie zdjęcie z przygotowań do Oscarów. Widać na nim Helen w białym szlafroku, bez ułożonej fryzury i całkowicie bez makijażu. Fani docenili jej odwagę i pisali, że w wersji sauté wygląda równie pięknie jak w pełnym make-up'ie.
"Piękna, cudowna i inteligentna kobieta. Podziwiam cię!", "Jesteś niesamowita, że podzieliłaś się zdjęciem sprzed gali! Piękna za każdym razem!", "Piękna z makijażem i bez niego", "Powinnaś pójść na Oscary w tym naturalnym wydaniu" - pisali pod zdjęciem.
Trzeba przyznać, że na tle innych starszych aktorek, które przesadzają z zatrzymywaniem młodości na siłę, Mirren stanowi miłą odmianę.
Wygląda na swoje lata?