O problemach finansowych Instytutu Lecha Wałęsy mówiło się od dawna, jednak sytuacja nigdy jeszcze nie była tak dramatyczna jak obecnie. Okazuje się, że niebawem Instytut może przestać istnieć z powodu coraz większego zadłużenia, które powstało w wyniku zaległości w płaceniu czynszu.
W 2011 roku Lech Wałęsa wynajął od samorządu Mazowsza willę Narutowicza w Warszawie, a podpisywaniu umowy towarzyszyła wielka feta, na której zjawili się były prezydent Bronisław Komorowski, były premier Jan Krzysztof Bielecki, Andrzej Wajda i kardynał Józef Glemp. Niestety wkrótce okazało się, że willa jest jedynie źródłem problemów. Miesięczny czynsz wynosił około 50 tysięcy (!) złotych, co wpędziło Instytut w długi. Jak podaje Gazeta.pl w pewnym momencie dług wynosił 1,7 miliona złotych i przez jakiś czas udawało się spłacać go w ratach. Aktualnie zaległy czynsz wynosi 400 tysięcy złotych, a władze Mazowsza żądają natychmiastowej spłaty zadłużenia. W tym celu wkroczono na drogę sądową. W październiku 2017 roku Sąd Apelacyjny nakazał Instytutowi spłatę długu. Ponieważ zadłużenie nie zostało uregulowane, wszczęto postępowanie komornicze i na dniach komornik ma "wykonać egzekucję".
Komornik ma zająć konta Instytutu i jeśli znajdzie tam pieniądze bądź odnotuje wpływy, to od razu je przejmie, a majątek może zlicytować - pisze Gazeta.pl.
Do kwoty zadłużenia wynoszącej na dzień 5 marca 393 048 złotych doliczone zostaną jeszcze koszty komornicze, co w sumie da prawie pół miliona złotych. Obecny szef Instytutu rozważa w tej sytuacji nawet zlikwidowanie placówki.
W obecnej sytuacji finansowej Instytutu mamy dwa wyjścia: albo uda się odzyskać pieniądze, albo będziemy zmuszeni zlikwidować Instytut ze względu na brak środków. Decyzję podejmiemy zgodnie z zaleceniami analizy prawnej - mówi Adam Domiński.
W najbliższych dniach Lech Wałęsa i Rada Nadzorcza ILW mają podjąć decyzję, czy zlikwidować Instytut, czy próbować go ratować. Z wizerunkowego punktu widzenia ogłoszenie bankructwa będzie porażką, ale z finansowego może okazać się jedynym wyjściem. Wiadomo, że dwóch zaufanych współpracowników Wałęsy już od ponad roku przygotowywało się na taką ewentualność i w połowie 2017 założyli zupełnie nową Fundację Lecha Wałęsy, nieobciążoną długami.
O likwidacji fundacji może zdecydować Rada Nadzorcza ILW, a w praktyce Lech Wałęsa, którego nazwisko jest największym kapitałem. Likwidacja fundacji oznacza, że jej dług znika wraz z nią - ani władze, ani fundator nie ponoszą osobistej odpowiedzialności za dług fundacji - dodaje Gazeta.pl.