Minęło już dwa lata odkąd Andrzej Dużyński, mąż Maryli Rodowicz, wyprowadził się w ich wspólnego domu w Konstancinie i postanowił rozpocząć nowe życie. Początkowo znajomi Dużyńskiego sugerowali, że poczuł, iż w jego związku z Marylą zabrakło namiętności. Z czasem jednak sam Dużyński dał do zrozumienia, że miał już zwyczajnie dość jej gadulstwa i zwierzania się mediom z najbardziej intymnych spraw, które zresztą podobno w większości były wyssane z palca. Ujawnił także, że żona poniżała go przy każdej okazji, publicznie oskarżając go o to, że o siebie nie dba, przestał być atrakcyjny, a na dodatek przytył i ciągle marudzi. Decyzję o rozwodzie Andrzej przekazał żonie za pomocą... poczty elektronicznej.
Pod koniec ubiegłego roku skłóceni małżonkowie umówili się na spotkanie w kancelarii adwokackiej, gdzie mieli omówić sprawę podziału niemałego majątku. Nieoczekiwanie doszli jednak do wniosku, żeby dać sobie jeszcze kilka miesięcy na przemyślenie swojej decyzji.
Przeżyli wspólnie tyle lat, że ciężko jest to od tak zakończyć. Chcą być pewni, że rozwód jest właściwym rozwiązaniem. Jakąkolwiek decyzję podejmą, rodzina to zaakceptuje - mówi Rewii znajomy pary.
Andrzej Dużyński, zapytany przez tygodnik o szanse na pojednanie z żoną, odpowiedział wymijająco:
Proszę mi wybaczyć, ale oboje ustaliliśmy, że publicznie nie będziemy wypowiadać się na tematy prywatne. Zamierzam dotrzymać słowa
Ciekawe, czy Maryla też dotrzyma danego słowa...
