Bartek Królik jest wokalistą i producentem muzycznym, któremu największą popularność przyniosły występy z Natalią i Pauliną Przybysz w zespole Sistars. W sierpniu 2017 roku Królik nieoczekiwanie stał się bohaterem tabloidów i portali plotkarskich po tym, jak przyznał, że u jego nowo narodzonej córeczki zdiagnozowano zespół Downa.
Teraz muzyk udzielił szczerego wywiadu, w którym przyznaje, że gdy pierwszy raz dowiedział się, że jego dziecko może być chorze, próbował namawiać żonę do dokonania aborcji, na którą pozwala w takich sytuacjach prawo.
Czasem najgorsza jest możliwość posiadania wyboru. Przy orzeczeniu zespołu Downa aborcja eugeniczna jest dozwolona. Dziś mam poczucie, że przeszedłem kryzys człowieczeństwa i w pewnym momencie zawiodłem sam siebie - wyznał w rozmowie z cyklu Lista Obecności. Szczęśliwie nie zdołałem nakłonić żony do aborcji. Chciałem usunąć tę wadę, a nie dziecko, które widziałem na ekranie komputera USG.
Narodziny małej Jagody całkiem zmieniły podejście Królika do życia i choroby jego dziecka. Teraz jest szczęśliwy, że nie zdołał przekonać żony do usunięcia ciąży.
Zdecydowałem się skoczyć na głęboką wodę, bo nie chciałem się wycofywać, co wiele razy robiłem wcześniej, ale przede wszystkim dlatego, że zrozumiałem wartość życia i skutki aborcji - powiedział.
Muzyk z żalem przyznaje też, że lekarze nie starali się pokazać jego rodzinie, że narodziny chorego dziecka nie są końcem świata:
Nie dostaliśmy żadnego wsparcia, jeśli chodzi o drugą stronę, że jest drugi świat - świat życia! Długo przeżywałem depresję po stracie zdrowego dziecka. A żona stała się dla mnie bohaterką, bo ona od początku czuła spokój - powiedział z uznaniem.
Podziwiacie jego szczerość?