We wtorek Agnieszka Hyży wdała się w kłótnię z fankami pod jednym ze zdjęć na swoim profilu na Instagramie. Powodem pyskówki było niekorzystne zestawienie Agi z byłą żoną jej obecnego partnera, Mają Hyży i zarzut "kradzieży cudzych mężów".
Nieprzyjemna sytuacja wokół pary wywołana jest wspólnym występem Mai i Grzegorza w programie X Factor sprzed 5 lat, gdzie promowali się jako kochające małżeństwo. Zaraz po zakończeniu programu, skończyła się również wielka miłość śpiewającej pary. Maja i Grzegorz rozwiedli się, a dwa lata później miejsce uroczej brunetki zajęła Agnieszka, która szybko stanęła z Grzegorzem na ślubnym kobiercu.
Niestety, telewizyjny PR zrobił swoje i Agnieszce nawet po kilku latach ciężko odczarować obraz zakochanych w sobie Mai i Grzegorza. Obecna żona piosenkarza - najwyraźniej zmęczona ciągłymi tłumaczeniami - postanowiła kolejny raz po raz ostatni wytłumaczyć genezę swojej relacji z Grzegorzem:
Chciałabym już ostatni raz odnieść się do ostatnich komentarzy, publikacji dotyczących naszego życia prywatnego... a przede wszystkim początków naszej znajomości. Cofając się o 4 lata(tak czas leci)... - zaczęła swój obszerny wpis Agnieszka. Nikt nikomu nikogo "NIE UKRADŁ", nikt nikomu NIE ROZBIŁ rodziny, nikt dla nikogo NIE ODSZEDŁ, nikt nie budował szczęścia na czyimś nieszczęściu, nikt NIE JEST ZŁYM ojcem lub matką (przykład ulubionych "nagłówków"). To takie mało medialne i mało skandaliczne...być może ktoś lubi i chce budować swój PR i rozpoznawalność na opowiadaniu o swoim życiu, sprzedawaniu sensacji, często nieprawdy o innych(może nic innego nie ma do zaproponowania). - tłumaczy wbijając jednocześnie szpilkę prawie wszystkim swoim znajomym.
Agnieszka Hyży po naszym ostatnim artykule na swój temat, nie szczędziła komplementów pod adresem Pudelka:
Z radością odczytuję,że dziś nawet plotkarskie portale (w tym ukochany Pudelek, który wiele razy pisał o nas dokładając odpowiednie i nieprawdziwe przymiotniki do naszego życia i związku-dziś się do Was miło uśmiecham) potrafią napisać prawdę i racjonalną wersję wydarzeń. Cieszy to bardzo... i daje nadzieję, że jednak "oliwa sprawiedliwa", nawet w szalonym świecie plotek i bałaganu prawda się przebije i można czasem wyjść z podniesioną głową-zwłaszcza,gdy nie ma się nic na sumieniu - napisała, kończąc swój zbyt długi wywód puentą ściągnięta z naszego artykułu:
"Ci którzy mają i mieli w tym swój udział (zapewne są tego w pełni świadomi ) ...wcześniej czy później również zapłacą "podatek od miłości""