Co sezon stacje telewizyjne na całym świecie starają się przyciągnąć widzów nową ofertą programową. Podczas gdy w Polsce praktycznie nie ma autorskich programów, a rynek zalewany jest formatami z Zachodu, prym w tworzeniu nowych show wiodą Niemcy, Brytyjczycy, Amerykanie i Holendrzy.
To właśnie w Holandii emitowany jest program, który dla wielu może wydawać się kontrowersyjny. Show Over Mijn Lijk, czyli Po moim trupie prezentuje historie nieuleczalnie chorych młodych ludzi, którzy przed kamerami opowiadają o przebiegu choroby i przygotowują się na śmierć.
Szokujące jest też to, że Over Mijn Lijk produkuje... holenderska telewizja publiczna. Pierwszy sezon wyemitowano w 2006 roku, zaś ostatniej zimy widzowie mogli oglądać siódmą edycję show. Oglądalność formatu jest dobra: ostatni odcinek obejrzało milion widzów (w Holandii mieszka 17 mln ludzi).
Programowi przyjrzał się magazyn Press, który dotarł do recenzji show i przedstawił kilka historii prezentowanych widzom. Siłą programu nie jest nastawienie na sensację i spłycenie tragicznych historii, a oswojenie się ze śmiercią.
Każdy kolejny sezon rozrywa serce, konfrontuje i jest unikalnie piękny - Press cytuje recenzję holenderskiej dziennikarki Angeli de Jong.
Widzowie Po moim trupie obserwują na ekranie praktycznie każdą z ostatnich chwil swoich bohaterów. W pierwszych odcinkach następuje przedstawienie uczestników, a potem nieuleczalnie chorzy wprowadzają ekipę telewizyjną w swoją codzienność. Kamery towarzyszą im podczas wizyt u lekarzy, urodzin, imprez pożegnanych, a nawet na cmentarzu czy w zakładzie pogrzebowym, gdzie bohaterowie ustalają szczegóły własnej ceremonii pożegnalnej. Kiedy uczestnik umrze, kamery odwiedzają jego rodzinę, a na stronie internetowej programu prowadzony jest blog poświęcony choremu.
Czasem bohaterowie decydują się na eutanazję,
Olbrzymią rolę w Over Mijn Lijk odgrywa prowadzący, który zmieniał się na przestrzeni lat. Poprzedni nie wytrzymał presji psychicznej i mimo konsultacji z terapeutą zrezygnował z prowadzenia programu.
Tego nie da się oddzielić od życia prywatnego, myślę o tych ludziach w najdziwniejszych momentach - mówi 33-letni Valerio Zeno, obecny prowadzący show.
Przez osiem edycji holenderska telewizja pokazała historie blisko 40 nieuleczalnie chorych osób. Do dzisiaj żyją tylko dwie.
Myślicie, że to przesada czy dobry sposób na przełamanie tabu?