Jarosław Kret i Beata Tadla rozstali się pomiędzy wywiadem dla Vivy a pierwszym odcinkiem wiosennej edycji Tańca z gwiazdami. Dla tych, którzy czytali ich wspólny wywiad, nie było to wielkie zaskoczenie. Tadla i Kret mieli opowiadać o miłości, a zamiast tego skupili się na wzajemnych pretensjach i oskarżeniach. Beata zarzuciła Jarkowi, że jest niesłowny, niedojrzały i oszukuje ludzi. On w rewanżu zasugerował Tadli, że ma archaiczne poglądy, skoro jednak zależy jej na ślubie. Beata w odpowiedzi wyjaśniła, żenie chodzi o ślub, tylko o ponoszenie konsekwencji własnych obietnic. No i tak od słowa do słowa skończyło się rozstaniem.
Od tamtej pory Jarek kompletnie już się pogubił. Twierdzi, że wcale nie rozstał się z Beatą, tylko nadal są parą, chociaż "niekonwencjonalną". Jednak, jak ujawniają znajomi prezenterki, chce się od niej definitywnie wyprowadzić.
Jarek zapowiedział Beacie, że w najbliższym czasie wpadnie do jej domu po swoje rzeczy - potwierdza informator Faktu. Był na tyle bezczelny, że poinstruował ją, żeby go wcześniej spakowała. Dzięki temu ich spotkanie potrwa możliwie jak najkrócej.
Chociaż pogodynek w najnowszym wywiadzie dla Vivy zapewniał, że nigdy nie planował ożenić się z Tadlą, to, jak się okazuje, podarował jej pierścionek zaręczynowy. Teraz domaga się jego zwrotu.
Dodał, że ma nadzieję, że do jego rzeczy zostanie dołączony pierścionek zaręczynowy, który zakupił dla Beaty w Damaszku - ujawnia źródło tabloidu. Ona ani myślała, żeby sobie zatrzymać ten pierścionek. Ale z drugiej strony tak bezpośredniego żądania od Jarka się nie spodziewała i w pierwszej chwili zdębiała .
Może w sprawie pakowania rzeczy byłego partnera powinna poradzić się Dody? Rabczewska, po doświadczeniach z Radkiem Majdanem, pewnie by jej podpowiedziała, że kontenery na śmieci są w takim wypadku najlepszym rodzajem opakowania.