Program Iron Majdan budził mieszane uczucia jeszcze przed rozpoczęciem emisji. Wiele osób zastanawiało się, czy ogromne pieniądze, które TVN zainwestował w jego produkcję, a mówi się nawet o milionie złotych za odcinek, przełożą się na oglądalność. Jak się z czasem okazało, instynkt dyrektora programowego stacji, Edwarda Miszczaka, znów go nie zawiódł. Pierwszy odcinek obejrzał niecały milion widzów, jednak to wystarczyło, by znokautować konkurencję o tej porze emisji. Statystyki okazały się na tyle atrakcyjne dla reklamodawców, że TVN coraz poważniej rozważa nakręcenie drugiej edycji: Będzie drugi sezon "Iron Majdan"? "Program przyciągnął uwagę reklamodawców"
W czwartym odcinku producenci wysłali Majdanów do Bangkoku, miasta, którego nie dali rady zwiedzić z ekipą Azja Express, gdyż odpadli z wyścigu jeszcze w Wietnamie.
Cokolwiek byśmy nie wymyślili, oni i tak nas zaskoczą - wyznał Radosław, trzymając kolana w kamerze podczas podróży z Małgonią tuk-tukiem.
To jest jakaś imprezownia - wyznała Małgorzata po dotarciu na miejsce. No chodź, pysiu, chodź. Zobacz, co tam jest napisane: karaoke. Nie, nie, nie, ja tego nie robię.
Ale ładnie śpiewają - zauważył Radek. Znaczy ładnie w porównaniu do nas...
Małgorzata jednak postanowiła się zbuntować i znów zgłosiła votum nieufności wobec ekipy.
Jaki jest pomysł na ten czeledż? - pytała nerwowo. Jeśli komukolwiek się wydaje, że będę robiła karaoke, to jest w mylnym błędzie. To jest tak jakbyś niewidomemu kazała wskazywać drogę. Wiesz, jak to idiotycznie będzie brzmiało?
Na szczęście po kilku piwach Majdany zmieniły zdanie i zaprezentowały własną wersję utworu It's my life, dość odległą od oryginału. Szybko okazało się, że ich zadanie będzie polegało na występie przed publicznością złożoną z pięćdziesięciu do stu osób. To, że chodziło o tysiące wyszło na jaw dopiero z czasem...
Jakiś festiwal garażowy - stwierdziła optymistycznie Małgonia. Jutro będzie próba to zobaczymy...
Pierwsze co zrobię po powrocie do domu, to kupię taki zestaw do karaoke - rozmarzył się Radosław.
Na pierwszej próbie z zespołem Sweet Mullets, Radek od razu sprawiał wrażenie, jakby znalazł się we własnym żywiole. Ostatecznie jeszcze do niedawna grał na gitarze w zespole The Trash.
To taka moja pasja niezrealizowana - wspominał rzewnie. Myślę, że gdybym nie został sportowcem, to byłbym muzykiem.
Niestety, Małgosia sprowadziła go na ziemię.
Dostałam piosenkę, która polega głównie na wyciąganiu górnego C - żaliła się mężowi. Wiesz, jak ja będe brzmiała? Jak bas.
To możesz trochę ciszej śpiewać - podpowiedział troskliwie Radosław.
To po co mam w ogóle śpiewać, skoro ma mnie nie być słychać? - zdenerwowała się Małgosia i natychmiast poskarżyła się tajskim muzykom: Wiecie co mój mąż powiedział? Żebym śpiewała tak, żeby mnie nie było słychać.
Niestety, przygotowane przez zespół kostiumy także nie przypadły jej do gustu.
Jak ja będę wyglądała? Jakbym uciekła z wariatkowa - narzekała. Nie, wiem! Jakbym uciekła z prosektorium. Kompletne nieporozumienie. Wyglądam jak Dexter. Od razu mówię, że tego nie założę. Chcę obcasy, jakiś lateks…
Dopiero po próbie okazało się, że zespół, którzy wynegocjowali dla Majdanów producenci, należy do najpopularniejszych w Tajlandii.
Ty wiesz, ile oni mają odsłon? - ekscytowała się Małgorzata. Dziewiętnaście milionów! Coś czuję, że dokładnie tak samo jak oni są garażowym zespołem, to ten festiwal, na który jedziemy, jest małym górskim festiwalem.
Ty się naprawdę zdenerwowałaś - zrozumiał Radosław. Aż się czerwona zrobiłaś, ochłoń trochę.
Big Mountain Music Festival to największy festiwal w Tajlandii -przyznał jeden z muzyków. Bilety zostały wyprzedane pierwszego dnia. Myślę, że nie jesteśmy jeszcze sławni. Każdy z nas ciągle mieszka z rodzicami...
To nasz ulubiony epizod - stwierdziła optymistycznie Małgorzata.
Mimo pozytywnego nastawienia podczas kolejnej próby puściły jej nerwy.
Ja bym tylko chciała, żeby nikt tego nie nagrał i nie wykorzystał przeciwko mnie - zaapelowała do ekipy. Ty masz odseparowany dokładnie mój dźwięk, tak? Proszę, zniszcz to. W życiu się nie nauczę tej piosenki, to jest kompletnie w ogóle nie po polsku. Uważam, że stawianie nas w takie sytuacji jest niedelikatne, albo nawet przychodzi mi do głowy takie sformułowanie: nietaktowne. Musimy iść dzisiaj wcześniej spać, nie mogę zdzierać głosu.
Po czym wybrała się z mężem na karaoke.
Najgorsze, że zgubiłam gdzieś swój tekst - wyznała Radkowi.
No trudno, cóż robić... - skomentował Radosław.
Po tym to już chyba pozostanie nam lot w kosmos - stwierdziła Małgonia. I to własnoręcznie zrobioną rakietą.
Festiwal rzeczywiście zgromadził tłumy, jednak Małgorzata postanowiła się tym nie przejmować, ciągle wkuwając tajski tekst za kulisami.
Nie no, ja się chyba napiję - wyznała. To dlatego muzycy często kiepsko kończą...
Oczywiście, nerwy były tylko na pokaz. Zgodnie z założeniami scenariusza, Majdany musiały odnieść sukces, bez względu na to, jakby im poszło na scenie. Małgorzata zresztą miała do zaśpiewania tylko refren, zaś nadmiar energii wykorzystała na ruch sceniczny, zakończony spektakularnym rzuceniem się w tłum. Aplauz był oszałamiający.
Już nigdy nie wystąpię w roli wokalistki - obiecała Małgonia. Nigdy!
Zaledwie kilka tygodni wystarczyło, by zmieniła zdanie. Niestety, kiedy Majdany wykonały ten sam utwór na prezentacji TVN-u, reakcja była dużo bardziej powściągliwa: Kinga Rusin dyplomatycznie komentuje "koncert” Małgoni: "Rozumiem, że był to element scenariusza"
Popisy Majdanów możecie oglądać wdarmowej telewizji internetowej, WP pilot.