Wygląda na to, że jesteśmy świadkami najbardziej spektakularnej przemiany duchowej w historii polskiego show biznesu. Doda jeszcze parę lat temu twierdziła, ze Biblię napisali ludzie "napruci winem i upaleni jakimiś ziołami". Te przemyślenia kosztowały ją 5 tysięcy złotych.
PRZYPOMNIJMY: DODA SKAZANA za obrazę uczuć religijnych!
Często jednak bywa, że człowiek w trudnych chwilach szuka pocieszenia w religii. Taką przemianę przeszła właśnie Dorota.
Okazuje się jednak, że Rabczewska już od dawna starała się wzbudzić współczucie swoimi "trudnymi przeżyciami". W Boże Narodzenie 2016 udzieliła "szczerego wywiadu" prawicowej Telewizji Republika, w którym przyznała, że "życie dało jej w kość".
Miałam wiele ciężkich chwil, które testowały moją siłę i pogodę ducha. Zaczynając od złamanego serca przez niewiernego męża, którego kochałam na zabój, operacja kręgosłupa, po której uczyłam się na nowo chodzić, białaczka narzeczonego, którym opiekowałam się pół roku w szpitalu, tracąc nie wiem kiedy siedem kilogramów wagi, potem nowotwór mojej mamy i ciężka walka o jej zdrowie, w międzyczasie medialna nagonka, która podcinały mi skrzydła - wyznała wtedy Doda.
Następnie pochwaliła się, że w każdą niedzielę chodzi z Nositorbą do kościoła:
Wszystko wskazuje na to, że przemiana Dody zaczęła się wcześniej. W grudniu Rabczewska udzieliła wywiadu prawicowej telewizji Republika.
W świątecznym wywiadzie celebrytka przekonywała, że jest osobą honorową, a wartości wyniesione z domu są dla niej bardzo ważne.
Nie uważam się za osobę kontrowersyjną. W przeciwieństwie do innych osób z show biznesu nie jestem alkoholiczką, narkomanką. Nikt mi nigdy nie zrobił zdjęcia jak zdradzam męża itd., itd. Raczej jestem osobą preferującą zdrowy tryb życia... Sport. Bardzo honorową. Mam swój kodeks rycerski. Co się w show biznesie raczej nie zdarza, dlatego często dostaję po tyłku - wyznała skromnie. Bardzo honorowo podchodzę do pewnych spraw. Zamiast lawirować.
Niestety, nie wiadomo jeszcze, jak "honorowość" Dody zinterpretuje prokuratura.
Jakie najważniejsze wartości wyniosłaś z domu? - zapytała prowadząca.
Przez to, że mój ojciec jest olimpijczykiem i sportowcem, przez co, że i ja skończyłam szkołę sportową. Nauczył mnie wielkiej samodyscypliny. Szacunku do swojego organizmu. Takiej nieugiętości i przede wszystkim szybkiej regeneracji - odparła dumnie Rabczewska. Ja się nie poddaję, ja szybko wstaje na nogi. Widzę plusy, niektórych sytuacji... Mam taki sportowy charakter, więc nie uginam karku i gram bardzo fair-play. Dziwnie się czuję jak ktoś zachowuje się inaczej.
Moja mama z kolei nauczyła mnie, żeby ze wszystkimi żyć dobrze. Ona jest niesamowita dyplomatką. Ja taka nie jestem i nigdy nie będę…
Zawsze mówili, że miłość jest najważniejsza i żeby zawsze iść za głosem serca - podsumowała.
Jako że wywiad był emitowany w święta Bożego Narodzenia prowadząca zahaczyła o stosunek Doroty do świąt. Rabczewska wyznała, że święta wprowadzają ją w depresyjny nastrój.
Chciałabym tutaj opowiedzieć jakąś ckliwą historię, żeby wprowadzić w świąteczny nastrój, ale ja nie lubię świąt... Mnie święta smucą. Nakręcają w jakąś taką depresyjną aurę. Mi jest zawsze tak jakoś przykro... Jak słucham tych kolęd. Ten czas taki upływający... Szczególnie, jak widzę dzieci u nas w rodzinie, które biegają i rozpakowują prezenty. Mówię: Boże przecież ja niedawno byłam dzieckiem, tak samo się cieszyłam. Jakaś taka stara się czuję coraz bardziej. Z roku na rok...
Pytanie o prezenty były dla Doroty kolejną okazją do wybielenia swojego wizerunku:
Jestem bardzo hojna. Zawsze obdarowywałam. Mam duży gest. Jak mnie stać, to jestem w stanie oddać wszystko. Chciałabym, żeby inni korzystali na tym, że ja zarabiam talencie. I wtedy rzeczywiście robię duże prezenty. Rodzicom, babci, przyjaciołom. Czy tam mojemu chłopakowi, którego nie mam, ale jakby kilka milionów wydałam na tych swoich narzeczonych - wyznała jak zwykle skromnie.
Na koniec Doda pochwaliła się, że chciała śpiewać w chórze kościelnym, niestety ksiądz stwierdził, że... ma za dobry głos i będzie zagłuszać innych. Na życzenie prowadzącej wokalistka zaśpiewała nawet jedną ze swoich ulubionych kolęd, Gdy śliczna panna.
Wierzycie w tę "duchową" przemianę?