Joanna Jabłczyńska należy do grona tych gwiazd, które drobiazgowo dbają o własny wizerunek. Lekko zapomniana aktorka ma do tego predyspozycje, bo jest prawniczką i chociaż wciąż nie może zdecydować się, którą ścieżkę kariery wybrać, w Internecie sprawia wrażenie bardzo obeznanej i uważnej.
Przypomnijmy: Jabłczyńska broni publikowania zdjęć ze ścianek: "Wysyłają mi w PRYWATNYCH WIADOMOŚCIACH. Teraz już pewnie nie będą chętni"
Niestety, wygląda na to, że takie podejście do własnej kariery nie podoba się fanom Joanny, którzy chcą nawiązać z nią jakiekolwiek relacje, ale bywają za to karceni. Jedna z naszych Czytelniczek zwróciła się do nas z ciekawą sprawą: Joanna Jabłczyńska kilka dni temu zareklamowała na Facebooku firmę kosmetyczną, a kiedy jej obserwatorzy udostępnili post, zostali... poproszeni o jego usunięcie. Powodem była najprawdopodobniej ochrona wizerunku.
Witamy, chcieliśmy poruszyć nieco niesmaczną sprawę związaną z aktorką (?) Joanną Jabłczyńską - czytamy w mailu nadesłanym do naszej redakcji. Otóż owa pani niedawno "polecała" na fejsbukowej stronie z internetowym sklepem z kosmetykami Topestetic filtr przeciwsłoneczny. Post pojawił się i u niej i na stronie sklepu. Kilkanaście, może kilkadziesąt osób UDOSTĘPNIŁO post sklepu (nie Joanny), który był postem publicznym. Osoby te dostały od pani Joanny w dniu dzisiejszym wiadomości z żądaniem natychmiastowego usunięcia udostępnionego postu, mimo iż wg
prawa wolno w dowolny sposób udostępniać treści publiczne facebooka (informacja potwierdzona przez prawnika). Pani Joanna zarzucała w wiadomościach, że nie dala prawa na wykorzystanie swojego wizerunku. Jako prawnik powinna wiedzieć, jak funkcjonuje facebook i nie ośmieszać się takowymi "roszczeniami". W związku z nikłą popularnością powinna raczej cieszyć się, że ktokolwiek chciał udostępniać posty z jej udziałem.
To przecież trochę dziwne, bo Jabłczyńska sama zareklamowała kosmetyki (za co być może dostała wynagrodzenie), a gdy jej post osiągnął zamierzony efekt, wymogła usunięcie reakcji fanów... Czyżby więc nie wiedziała, co reklamuje, a jej zdjęcia znalazły się u producenta bezprawnie? Też nie, bo odpowiedni post wciąż widnieje na Facebooku sklepu.
Zwróciliśmy się do Joanny z prośbą o komentarz. Aktorka twierdzi, że kazała usunąć posty, bo internautki reklamowały w ten sposób własne biznesy.
Zdjęcie było wykorzystywane do reklamy salonów kosmetycznych - komentuje Jabłczyńska w rozmowie z Pudelkiem. Nie chodzi zatem o samo udostępnienie zdjęcia, a o reklamę własnej działalności poprzez wykorzystanie mojego wizerunku. W opisie Panie reklamowały swoje salony kosmetyczne, a samo udostępnienie miało miejsce nie na profilu prywatnym, a na fan page'u salonu kosmetycznego.
Wobec tego po co w ogóle reklamować produkty, jeśli zasięg reklamy przeszkadza Joannie w byciu prawnikiem? Chyba nie narzeka na zarobki...