Koreańczycy chwalą się efektami operacji plastycznych... w programie telewizyjnym. Są nie do poznania! (ZDJĘCIA)
Rodzice przed kamerami musieli przepraszać dzieci za... "złe geny".
Programy typu Sekrety Chirurgii i Życie bez wstydu opowiadające o przemianie życia dzięki operacjom plastycznym, nie są niczym nowym. Moda na medycynę estetyczną w telewizji przyszła z Azji, a dokładnie Korei Południowej. Tam skrajne emocje wywołuje już od 2011 roku program Let Me In (Wpuść mnie).
Na czym polegał? Wyobraźcie sobie chirurgiczny program TVN-u połączony z Top Model, Rozmowami w Toku i typowym dla azjatyckiej popkultury dodatkiem szaleństwa.
Na początku programu poznajemy historie uczestników, które doprowadziły ich do występu przed kamerami. Nie brakuje wspomnień obraźliwych pseudonimów z dzieciństwa, czy przekreślonych przez wygląd życiowych szans. Dochodzi nawet do tego, że rodzice publicznie przepraszają dzieci za "złe geny", które im przekazali. Wszystko oczywiście musi kipić od emocji bardziej niż wszystkie programy Ewy Drzyzgi.
Kulminacją każdego odcinka jest oczywiście przemiana "brzydkiego kaczątka" w łabędzia. Oczywiście z wyliczeniem wszystkich przeprowadzonych zabiegów i poniesionych kosztów.
Specjalnie dla Was podszkoliliśmy się z koreańskiego i zebraliśmy kilkanaście metamorfoz uczestników programu. Robią wrażenie?
Koreański ID Hospital podjął współpracę z jedną z sieci kablowych.
Producenci programu chcieli dać uczestnikom wygląd i pewność siebie.
ID Hospital cieszył się światową sławą. Przyjeżdżali tam turyści z całego świata.
Twierdzili, że z każdego zrobią piękność i to tylko kwestia czasu.
Nic dziwnego, że przez 5 sezonów program był tak popularny.
Rezultaty każdej operacji były szczegółowo przedstawiane, a nawet wyceniane!
Program krytykowano za bycie reklamą kliniki.
Niesmak zaczęły budzić też przeprosiny rodziców za "złe" geny przekazane dzieciom.
Pomysłów starczyło, by zapełnić 5 sezonów, które co rok bawiły i żenowały azjatyckich fanów.
ID Hospital nie może narzekać - odbił się od tonącej produkcji i dalej chwali się przemianami.
Sława kliniki przemawia też do ludzi z innych kontynentów. Zostawiają w niej mnóstwo pieniędzy.
Nie brakuje głosów twierdzących, że efekty operacji są mocno tymczasowe. Ciało potrafi odrzucić narzucane siłą zmiany.
Złośliwi twierdzą też, że dzieci i tak odziedziczą wygląd po rodzicach. Ten sprzed operacji.
Myślicie, że jest tylko kwestią czasu?