Patocelebryci z Warsaw Shore robią wszystko, aby wyciągnąć maksimum ze swoich pięciu minut sławy, którą zdobyli uprawiając seks przed kamerami.
Instagramowe konta uczestników WS to prawdziwe słupy reklamowe. Jako że patocelebryci mogą pomarzyć o współpracy z poważnymi markami, pozostaje im promowanie podejrzanych firm-krzaków.
Kolejną z takich wątpliwych współprac jest reklama aplikacji Beanie. "Gwiazdor" WS reklamuje usługę, która po wysłaniu SMS-a, "odgaduje" plany użytkownika i odpowiada na jego pytania. Problem polega na tym, że aplikacja żeruje na naiwności wysyłających wiadomości i zwyczajnie wyłudza od nich pieniądze.
Beanie wiedziała, że wybieram się do Chorwacji Wyślij SMS o treści: imię i nazwisko oraz miasto na 76067I zobacz co Beanie ma do powiedzenia na Twój temat! Ja czekam na więcej! - czytamy w ostatnim poście Brzydala.
Wygląda więc na to, że aplikacja nie tylko naciąga użytkowników pieniądze (koszt jednego SMS-a to ponad siedem złotych), ale też zbiera dane osobowe. Oczywiście informacji tej próżno szukać na Instagramie Brzydala.
Na szczęście, sądząc po reakcji fanów (?) coraz mniej osób daje się nabierać na tego typu usługi.
Słabo, myślałem, że jedyny ogarnięty a nie te gównoapki reklamować.
Apka naciągaczy. Współczuje, ze musisz to reklamować.
Promujesz tez to gówno no bez jaj.
Małolaty może się nabiorą.
Oczywiście, jak to bywa w przypadku takich marek, firma ma swoją siedzibę za granicą.
Co ciekawe, jeszcze niedawno podobną usługę polecała Angelika Mucha, jednak po naszym tekście zdecydowała się na dopisanie do posta kosztu SMS-a.
Jak widać, firmy naciągające użytkowników robią wszystko, aby dotrzeć do młodszego grona odbiorców, które nie zawsze rozumie jak działają takie usługi. Nie wstyd ci, Brzydal?