Beata Tadla na początku tego roku przyjęła ofertę producentów Tańca z gwiazdami. W programie miała rywalizować ze swoim narzeczonym, Jarosławem Kretem. Niestety, krótko przed pierwszym odcinkiem udzielili Vivie wspólnego wywiadu, w którym tak ostro pokłócili się o ślub, który pięć lat wcześniej Jarek zaproponował Beacie, że czytelnicy zaczęli zastanawiać się, czy aby w ogóle jeszcze są razem.
Tuż przed konferencja prasową rozpoczynającą wiosenny sezon Tańca z gwiazdami wyszło na jaw, że jednak nie…
Pierwszy odcinek Tadla przepłakała za kulisami, na szczęście były narzeczony, który tak bardzo ją zawiódł, okazał się antytalentem tanecznym i szybko pożegnał się z programem. Obecnie zapowiada się na to, że finałowa walka może rozegrać się między Beatą a Popkiem, który także zbiera wysokie noty. Zaś widzowie, wzruszeni osobistym dramatem dziennikarki głosują na nią bez względu na to, jak radzi sobie na parkiecie.
W wywiadzie dla magazynu Flesz Tadla zapewnia, że nie zamierza, wzorem swoich rozwiedzionych poprzedniczek: Kingi Rusin i Anny Nowak-Ibisz, odzyskiwać na parkiecie utraconej kobiecości.
To nie jest mój przypadek - zapewnia Beata. Kobiecość to nie tylko rzucane biodrami i paradowanie w kusych sukienkach. To jedynie dodatki. Ja swoją kobiecość znam od dawna, ale dzięki tańcowi trochę się ośmieliłam i wyluzowałam. Przestałam się też przejmować kilkoma innymi sprawami. Pokazuję się bez makijażu, spocona, zmęczona po treningach. Na parkiecie nie jestem zapięta pod samą szyję, bo taniec otwiera. Ktoś pisze, że mam nogi jak słoń. No i co z tego? Mam się z tego powodu zamknąć w piwnicy? Mam nogi, jakie mam. Dziewczyny, jeśli tylko macie ochotę pokazujcie nogi: chude, grube, długie, krótkie. Nikomu nic do tego. To my się mamy dobrze czuć, a nie wiecznie zastanawiać, czy innym to się podoba. Teraz pracuję i tańczę. Nie wiem, co przyniesie życie. Chciałabym mieć energię i żeby nikt jej ze mnie nie wysysał oraz nie zatruwał swoimi złymi emocjami. Na szczęście teraz mam wokół siebie fantastycznych ludzi. Nie grozi mi samotność.
Myślicie, że Jarek bardzo ją zatruł swoją energią?