Jan Kietliński, siedemnastoletni syn Beaty Tadli zadebiutował w show biznesie trzy lata temu, pozując z mamą na okładce Vivy. Wtedy jeszcze marzył o studiach na Harvardzie i pracy reportera.
Z czasem jednak uznał, że w zupełności wystarczy mu bycie celebrytą, Z pewnością spora w tym zasługa mamy, która coraz chętniej zabiera do na ścianki. Siedemnastolatek jest bardzo dumny z zawartych w ten sposób znajomości i chętnie chwali się nimi na Instagramie. Z zamieszczanych przez niego zdjęć można też wysnuć wniosek, że pociągają go używki oraz huczne imprezy.
Kietliński najwyraźniej nie ma nic przeciwko uzyskanemu w taki sposób rozgłosowi, bo chętnie podtrzymuje temat w rozmowie z dziennikarzem Faktu.
Tłumaczy w niej, skąd ma pieniądze na papierosy, alkohol i imprezy. Jak wyjaśnia, pracuje jako niańka.
Od września opiekuję się dziećmi znajomej, dzięki temu dostaję około 100 złotych w tygodniu, co zupełnie wystarcza na zabawę w weekendy - zapewnia syn Tadli. Często jestem w grupie znajomych, z którymi składamy się po 10 groszy na frytki, bo nie mamy na nic innego. Nie bawię się ponad stan, ani nie dostaję od mamy kokosów. Ale mam też przecież tatę, który mnie wspiera i utrzymuje. Ostatnio dostałem też pracę w kawiarni. Będę tam pracować w weekendy, a w wolnym czasie też w tygodniu. Może uda mi się zarobić trochę pieniędzy na wyjazd w wakacje. Mam wielu znajomych z zamożnych rodzin. Jeśli dostaję zaproszenie od kogoś takiego, to zabawa nie wymaga ode mnie wkładu finansowego. Sam też *nigdy nie zorganizowałem żadnej zabawy dla przyjaciół. *
Cóż, można śmiało powiedzieć, że taki kolega to prawdziwy skarb… Przy okazji nastolatek zapewnia, że potrafi bawić się bez alkoholu i nie szaleje nadmiernie.
Zawsze bawiłem się kulturalnie - tłumaczy w tabloidzie. Zrobiłem parę głupot, ale wydaje mi się, że każdy w moim wieku na do tego prawo. Nigdy nie narobiłem sobie ani mojej mamie problemów. Mama zabrała mnie ostatnio na afterparty po "Tańcu z gwiazdami". Zabawa tam była bardzo kulturalna. Część gości w ogóle nie piła alkoholu, a tym bardziej nikt nie podawał alkoholu mi. Za parę miesięcy kończę 18 lat. Boli mnie, źe ludzie chcą czytać o patologii w rodzinach celebrytów, chcą widzieć dziennikarkę wlewającą w nieletnie dziecko alkohol, bo to nie jest prawda.