Miesiąc temu menedżerka Karola Strasburgera, Małgorzata Weremczuk potwierdziła publicznie, że są już oficjalnie parą i planują wspólne dziecko:
Taktownie poczekała z tym ogłoszeniem do czasu uzyskania rozwodu z dotychczasowym mężem, z którym wzięła ślub niecałe cztery lata wcześniej. Na szczęście nie zdążyli zdecydować się na dziecko, zresztą Małgorzata nie miała do tego głowy, bo była zajęta wspieraniem Strasburgera po śmierci ukochanej żony Ireny.
Z czasem tak się zbliżyli się do siebie, że Weremczuk doszła do wniosku, że warto na wszelki wypadek się rozwieść. Jak ujawnił Karol, mniej więcej rok temu zrozumieli z menedżerką, że nie mogą bez siebie żyć.
Małgorzata zapewnia, że doskonale się uzupełniają i mają podobne plany na przyszłość, obejmujące wspólne dziecko, jednak siedemdziesięcioletni Strasburger w niedawno udzielonym wywiadzie nieco ostudził jej zapał, zapewniając, że nie planuje dziecka ani ślubu.
Być może od tamtej pory odbyli poważną rozmowę, bo w najnowszej rozmowie z tygodnikiem Świat i Ludzie nie jest już taki stanowczy.
Niektórym trudno jest znaleźć drugą połówkę, jeśli wyznają tradycyjne wartości. Wiele kobiet przestało budować domowe zacisze - wyjaśnia z wyrzutem. Na obiady chcą chodzić do restauracji. Prowadzenie domu w ogóle ich nie interesuje. Czy taki dom ma szansę na przetrwanie? Małgosia świetnie gotuje, a ja lubię jej dostarczać do kuchni zdrowe, smaczne produkty. Nie planujemy na razie powiększenia rodziny. Nie mówimy też kategorycznie "nie". Po prostu cieszymy się szczęściem jakie nas spotkało. A jeśli zdarzy się nam dziecko, weźmiemy za nie pełną odpowiedzialność. Powtórzę się, ale ocenę moralną co mi wolno, a co nie, niech każdy zostawi sobie i uczciwie oceni siebie. Może taka ocena okaże się dla niego zbawienna, sprawi, że polepszy swoje życie? Jeśli ktoś wie, co znaczy miłość, wszystko zrozumie.