Monika Kuszyńska pierwszy raz całą prawdę na temat wypadku samochodowego spowodowanego przez Roberta Jansona, w wyniku którego została częściowo sparaliżowana opowiedziała w autobiograficznej książce Drugie życie. Artystka wyznała wówczas, że nie czuje żalu do kolegi z zespołu, jednak w jej głowie pozostaje wiele nierozwianych dotąd wątpliwości.
Wiosną 2006 roku zespół Varius Manx wracał z jednego z koncertów. Na drodze koło Milicza ze względu na fatalne warunki pogodowe, auto wpadło w poślizg. Robert Janson stracił panowanie nad autem, zjechał na lewy pas i wjechał w drzewo. W wyniku zderzenia Monika Kuszyńska doznała urazu kręgosłupa, który odebrał jej czucie w nogach. Od tamtej pory Monika porusza się na wózku inwalidzkim.
Niedawno Kuszyńska zagrała koncert w miejscowości, w której jak sama twierdzi "skończyło się jej pierwsze życie". Wokalistka przyznaje, że nie brakowało emocji choć nie spodziewała się po sobie takiej reakcji:
Milicz, Milicz... Od kilku dni słyszę pytanie, czy w jakiś specjalny sposób będę przeżywać przyjazd tutaj. Jakby nie patrzeć jest to miejsce wyjątkowe. Myślałam, aż do dzisiaj, że nie zrobi to na mnie większego wrażenia - mówi w rozmowie z Faktem. Powiem szczerze, że gdy zbliżaliśmy się, to takie dziwne emocje się we mnie pojawiły i nie wiem, skąd się to bierze, ale trochę mnie to zaskoczyło. Jednak tych niemal dwanaście lat temu skończyło się tutaj moje pierwsze życie... ale zaczęło się drugie. Bardziej tak chcę to pamiętać. Jak się okazuje, po tych latach i z tej perspektywy mogę powiedzieć, że pomimo trudów i długiego czasu dochodzenia do siebie, to drugie życie jest niesamowite i piękne.
Mąż artystki, który towarzyszył jej podczas występu również nie krył poruszenia. Na swoim profilu na Facebooku napisał:
Brawa, jakie rozległy się po tych słowach, były tak wielkie, że ja próbowałem łapać powietrze przez dłuższy czas. Naprawdę szczerze się wzruszyłem. Nie sposób opisać emocji, jakie towarzyszyły temu koncertowi.
