Chociaż Magda Gessler w czołówce Kuchennych Rewolucji jest przedstawiana jako "niekwestionowany autorytet kulinarny", widzowie często zarzucają jej, że jak na kucharkę, to coś rzadko gotuje. Robert Makłowicz wypomniał jej wprost, że prowadzony przez nią program w ogóle nie jest o gotowaniu, a pod mylącym tytułem kryje się zwyczajna telenowela.
W rzeczywistości chodzi o jakąś psychodramę - skomentował kilka lat temu w radiu. O gotowaniu nic się nie dowiemy.
Zastrzeżenia do kompetencji Magdy zgłaszała także Dorota Wellman. Jej zdaniem, gdyby Gessler naprawdę gotowała w programie, to mogłaby przynajmniej spiąć włosy.
Od dawna nie widziałam, żeby gotowała na żywo - narzekała prezenterka. Do naszego programu przychodzi z kucharzem i tylko na końcu posypuje coś płatkami. Boję się jej włosów w kuchni.
Restauratorka poczuła się dotknięta tymi uwagami. W rozmowie z Super Expressem zapewnia, że w programie gotuje w zasadzie bez przerwy, tylko... montażyści potem to wycinają. Brzmi znajomo? Celebryci TVN-u wszystkie swoje niepowodzenia tradycyjnie zwalają na montaż. Swoją drogą ciekawe, dlaczego Magda postanowiła sięgnąć po ten argument dopiero w 17. sezonie.
Rozumiem, że "Kuchenne Rewolucje" oglądają się głównie ze względu na ciskane talerze i wywalone garnki, ale tak naprawdę przez większość czasu ja tam gotuję - zapewnia w tabloidzie. Producenci i reżyserzy wycinają z tego pięć sekund i wkładają jako migawkę. Chętnie bym zaprosiła wszystkich niedowiarków na plan, by zobaczyli, ile godzin naprawdę jestem kelnerką i kucharką.
Czekamy!