Roman Kłosowski, niezapomniany Maliniak z Czterdziestolatka, od lat cierpi na zwyrodnienie plamki żółtej. Ta groźna, przewlekła choroba oczu w konsekwencji prowadzi do uszkodzenia siatkówki i utraty wzroku. Póki żyła żona aktora, nie przejmował się za bardzo chorobą. Krystyna Kłosowska załatwiała za męża większość codziennych spraw, a także czytała mu scenariusze i pomagała przygotować się do roli. Kiedy zmarła ponad trzy lata temu, okazało się, że aktor nie radzi sobie z podstawowymi czynnościami.
Kłosowskiemu postanowiła pomóc jedna z klinik okulistycznych i za darmo przeprowadziła operację, która trochę poprawiła widzenie obwodowe.
Niestety, przy postępującej chorobie aktora, efekt był krótkotrwały. Od tamtego czasu wzrok aktora tak się pogorszył, że już nic nie widzi. Co gorsza, sąsiadka, która się nim opiekowała, zmarła. W tej sytuacji mieszkający w Łodzi syn Kłosowskiego zaproponował tacie przeprowadzkę do domu opieki. Wybór padł jednak nie na Dom Artysty Weterana w Skolimowie, lecz placówkę położoną na obrzeżach Łodzi.
Sąsiadka, która się mną opiekowała, umarła - potwierdza 89-letni aktor w rozmowie z Super Expressem. Ciężko mi było samemu i podjęliśmy decyzję o przeniesieniu do domu opieki. Mogłem iść do Skolimowa, gdzie mam wielu kolegów, ale tutaj mam bliżej do dzieci, bo to niedaleko Łodzi, gdzie mieszkają. Teraz częściej mnie odwiedzają. Jest mi tu bardzo dobrze, dbają o mnie, mam rehabilitację. Bardzo mi się tu podoba. Wszyscy są bardzo serdeczni.