Po przejęciu władzy Prawo i Sprawiedliwość zajęło się wprowadzaniem "dobrej zmiany" na wszystkich płaszczyznach życia Polaków. Nowy rząd postanowił decydować m.in. o tym czy kobiety mają rodzić kalekie dzieci, którzy sędziowie nadają się do wydawania wyroków, a także kto może być pokazywany w publicznych mediach i jakie informacje mają one przekazywać. Nowa ustawa medialna przegłosowana tuż po wyborach dała PiS-owi całkowitą kontrolę nad państwową telewizją i radiem, w wyniku czego pracę straciła większość dziennikarzy, których poglądy odbiegały od wizji nowej władzy. Na liście stworzonej przez Towarzystwo Dziennikarskie znalazło się aż 220 osób, które zostały zwolnione lub same zrezygnowały z pracy w mediach przejętych przez PiS. Pozostali muszą mieć się na baczności, a za brak "lojalności" są surowo karani. Przekonał się o tym choćby Artur Andrus, który po 23 latach odszedł z radiowej Trójki, gdy zakazano mu występów w Szkle Kontaktowym TVN-u.
W Polskim Radiu pozostała już zaledwie garstka dziennikarzy, którzy nie boją się mówić głośno, co sądzą o nowym stylu zarządzania. Wśród nich jest Wojciech Mann, który przyznaje, że póki co nie odejdzie, bo czuje pewnego rodzaju odpowiedzialność przed słuchaczami. Ale zaznacza, że nie będzie się trzymał posady "za wszelką cenę". W podobnej sytuacji znalazł się też Artur Orzech, któremu pogrożono palcem i polecono "zaprzestać obrażania dziennikarzy Trójki", co poskutkowało odejściem dziennikarza.
Teraz na celowniku szefostwa Polskiego Radia 24 znalazł się Rafał Dudkiewicz, który prowadził audycje Kulisy spraw i W gruncie rzeczy. Niedawno zaproponowano mu też prowadzenie wieczornej audycji w piątki. Niestety, decyzję już zmieniono, a Dudkiewicza poinformowano o tym, że stacja zawiesza z nim współpracę. Powodem były jego wpisy na Twitterze dotyczące... Magdaleny Ogórek.
Dyrektor Polskiego Radia 24, Pan Paweł Piszczek, zakomunikował mi, że na okres przynajmniej miesiąca, zawiesza ze mną współpracę jako dziennikarzem PR24. Powodem zawieszenia współpracy ma być fakt moich wpisów na TT, dotyczących SLD-owskiej przeszłości dr Magdaleny Ogórek - napisał dziennikarz.
Istotnie, Ogórek w ostatnich latach zanotowała niezwykły rozkwit kariery, odkąd zmieniła poglądy na prawicowe. Nikt chyba jednak nie zapomniał, jak zaczynała. Pomijając próby zostania celebrytką i "aktorką", Ogórek zapewne nie wybiłaby się, gdyby nie pomoc Leszka Millera, który wystawił ją do wyborów prezydenckich z ramienia SLD. Na szczęście wyborcy nie byli aż tak szaleni, aby na nią zagłosować i szczęśliwie nie dopuścili jej do rządzenia. Magdalena postarała się jednak, aby pozostać w przestrzeni publicznej, gdzie regularnie kompromituje się np. zdjęciami przy zwłokach czy dziwnymi wypowiedziami na Twitterze i w TVP Info. Okazuje się jednak, że aby utrzymać posadę w Polskim Radiu 24 nie wolno o tych wybrykach wspominać ani słowem.
Usłyszałem, że dyrekcja nie rozwiązuje ze mną umowy, ale przynajmniej na okres miesiąca zawiesza współpracę, a powodem są moje wpisy dotyczące dr Magdaleny Ogórek i przeszłości jej męża. Moje wpisy na Twitterze mają charakter czysto subiektywny i prywatny. Jako każdy obywatel mam prawo do komentowania życia publicznego, zwłaszcza osób życia publicznego. Dr Magdalena Ogórek jest osobą życia publicznego - także jej przeszłość czy przeszłość jej męża - mówi Rafał Dudkiewicz.
Zawieszenie dziennikarza wywołało falę komentarzy na Twitterze, głównie w środowisku dziennikarskim. Swój sprzeciw wobec decyzji Polskiego Radia 24 wyrazili m.in. Wojciech Mucha z Gazety Polskiej, Janusz Schwertner z Onetu i Konrad Piasecki z Radia Zet, który przypomniał, że cenzurę zlikwidowano w Polsce 29 lat temu.
Czy aby na pewno?