Dwa tygodnie temu obchodziliśmy ósmą rocznicę katastrofy smoleńskiej, której okoliczności wciąż budzą emocje i wątpliwości wśród Polaków. Podsycane przez niepotwierdzone teorie Antoniego Macierewicza dzielą społeczeństwo i - przede wszystkim - nie dają odpocząć bliskim ofiar.
Joanna Racewicz, która w katastrofie straciła męża, podzieliła się z internautami poruszającym wpisem. Dziennikarka opisała emocje, które towarzyszyły jej podczas wczorajszej ekshumacji zwłok męża. Przypomnijmy, że ekshumacje smoleńskie trwają z polecenia Prokuratury Krajowej.
Kończy się dzień. 26.04.2018 - czytamy na profilu Racewicz. Najdłuższy w moim życiu. Dzień, który zaczął się o świcie pod brzozą w alei K2. Ci, co wiedzą, to wiedzą. Po ośmiu latach czas zatoczył koło. Trumna wróciła na powierzchnię. Upiorny przymus, wobec którego byłam bezsilna. Koszmar opowiedzenia o tym Dziecku tak, żeby spróbowało udźwignąć i po to, żeby nie dowiedziało się od kogoś obcego.. Strach w Jego oczach. Nie znajduję słów, żeby opisać to, co się stało. Co się stało w imię decyzji, której okrucieństwa nie rozumiem. Może kiedyś będę umieć to nazwać. Opisać. Dziś nie. Proszę o uszanowanie tego miejsca i tego czasu.
*Przeczytaj też: Racewicz o odsłonięciu pomnika smoleńskiego: "NIE DOSTAŁAM ZAPROSZENIA. Jestem wdową gorszego sortu" *
Fani dziennikarki dodają jej otuchy w komentarzach:
Przesyłam siłę, by Pani i Syn przetrwali to... Co nas nie zabije, to nas wzmocni.
Proszę pamiętać ze jest wiele osób myślami z Panią.
Do wpisu Joanna załączyła znaczące zdjęcie. Myślicie, że post poruszył któregoś z pomysłodawców przymusowych ekshumacji?