Polskich celebrytów można podzielić na kilka grup. Wśród nich są tacy, którzy budzą raczej przykre emocje i dla których dobra lepiej byłoby, żeby na stałe zniknęli z przestrzeni publicznej. Jedną z takich osób jest Ilona Felicjańska, która od kilku lat wyraźnie nie może się odnaleźć nie tylko w show biznesie, ale i - zdaje się - we własnym życiu.
Felicjańska kilka lat temu otwarcie przyznała się do alkoholizmu, jednak jej walka z nałogiem niebezpiecznie dryfuje w kierunku porażki.
Problem alkoholowy to jednak nie jedyny, którym Ilona powinna zająć się w zaciszu domowym, zamiast pisać o nim niekonsekwentne książki. Felicjańska postanowiła wystawić na świecznik również swój - jak się okazuje mocno nieidealny - związek z Paulem Montaną.
Celebrytka regularnie pozuje z nim fotoreporterom i opowiada o swojej miłości. Problem w tym, że mężczyzna "odwdzięczył się" pozowaniem z inną kobietą. W dość jednoznaczny sposób...
I tym razem Ilona postanowiła zabrać głos publicznie i "wyjaśnić", że u niej "wszystko w porządku".
Wszystko u mnie cudownie i wyjątkowo, mam nadzieje że u Was również. Moje załamanie to bzdura wyssana z palca. Są ludzie, którzy czekają na moje potknięcie lub upadek i rozpowszechniają plotki. To prawda, że trafiłam do szpitala, bo straciłam przytomność na dworcu i rozbiłam sobie głowę. To tyle. A jeśli chodzi o ślub, to rzeczywiście przekładamy ceremonię na sierpień ze względu na liczne zobowiązania zawodowe. Nigdy nie twierdziłam, że nasz związek jest łatwy, cały czas się docieramy. Najważniejsze jednak, że oboje jesteśmy przekonani o wyjątkowości naszych uczuć. Kochamy się i chcemy iść razem przez życie, to się nie zmienia. (...) Życie wie najlepiej, co nam zaoferować, a moja kolejna książka będzie o relacjach w związku - powiedziała w rozmowie z WP Gwiazdy.
Pudelek rzadko współczuje celebrytom, ale w tym wypadku mamy nieodparte wrażenie, że Ilona mocno się pogubiła. A już na pewno nie powinna pisać książek o "relacjach w związku".