W czwartek sąd w Norristown w Pensylwanii końcu zdecydował, że Bill Cosby jest winny molestowania seksualnego, jakiego notorycznie dopuszczał się u szczytu swojej kariery. Słynny komik usłyszał wyrok w wysokości 10 lat więzienia za każde z trzech przestępstw, jakie udowodniono przed sądem. Cosby usłyszałby zapewne o wiele wyższy wyrok, lecz większość oskarżeń skrzywdzonych kobiet już się przedawniła, a sprawy zostały umorzone.
Ofiary Cosby'ego nie kryją zadowolenia. Molestowane i gwałcone kobiety przez kilkanaście i kilkadziesiąt lat żyły z piętnem ofiar, a gdy odważyły się wyznać prawdę, spotkały się z olbrzymią krytyką i, przede wszystkim, pogardą ze strony komika. Cosby nigdy nie przyznał się do winy, a swoje ofiary wyśmiewał i obrażał na każdym kroku.
Kiedy usłyszałam wyrok, nie mogłam w to uwierzyć - mówi Lise-Lotte Lublim, jedna z pięciu kobiet, których zeznania zdecydowały o winie komika. Poczułam ucisk w żołądku ze zdenerwowania i musiałam natychmiast wyjść z sali. Bill powinien zostać w więzieniu do końca życia.
Cóż, zdecydowanie mniej denerwuje się Cosby, który czuje się podobno rewelacyjnie. Prawnik mężczyzny relacjonuje, że jego klient jest... niewinny.
Będzie dalej żył jako niewinny człowiek, bo nie zrobił nic złego - mówi Andrew Wyatt. Jest tego pewny, powtarzam: nie zrobił nic złego. Zarzuty kobiet powtarzają się od dekad. Nie mają żadnych dowodów i nikt za nimi nie stoi.
Trzy lata temu na okładce New York Magazine pojawiło się 35 kobiet, które zdecydowały się opowiedzieć o traumie, jaką zgotował im Cosby. Trudno więc uznać, że to przypadkowe ofiary...