Dorota Szelągowska okazała się być jedną z bardziej lubianych postaci ze świata polskiej telewizji ostatnich lat. Córka Grocholi w życiu prywatnym nie miała tyle szczęścia co w zawodowym, a jej kolejne związki okazywały się być porażką. Również jej dzieciństwo nie przypominało sielanki - bolesne relacje z ojcem, a później traumatyczne doświadczenia z ojczymem spowodowały, że Dorota musiała pójść na terapię. W Twoim Stylu zwierza się z tego, jak dzisiaj wygląda jej podejście do życia:
Myślę, żeby dać córce to, czego ja nie dostałam. Postępować tak, by ona nigdy nie musiała chodzić na terapie. Mama zachorowała na raka. Walczyła o siebie, była zrozpaczona, skupiona na leczeniu. Brakowało mi jej uwagi. Bardzo chciałam znaleźć się w centrum jej zainteresowania.
Dodaje też, że ma świadomość porażek, jakie poniosła, angażując się w związki z poprzednimi partnerami. Dlatego ślub z aktualnym mężem był bardzo skromny:
Ślub wzięliśmy urzędzie w Wilanowie. My i czterech gości. Potem było 15-minutowe wesele w Dunkin’ Donuts, wydaliśmy na nie 65 złotych: na pięć kaw i pięć pączków. Wielki ślub już miałam. Nie zagwarantował mi szczęścia.
Podoba wam się jej postawa?