Andrzej Grabowski, absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie, od wielu lat jest związany z krakowskim Teatrem im. Juliusza Słowackiego, na deskach którego zaprezentował wiele wybitnych ról w klasycznym repertuarze. Dlatego wielu kolegów z branży dziwiło się, dlaczego postanowił zepsuć sobie wizerunek poważnego aktora, przyjmując główną rolę w serialu Świat według Kiepskich.
Grabowskiemu chyba ciągle to doskwiera, bo w najnowszym wywiadzie dla Przeglądu znowu broni swojej decyzji sprzed 20 lat.
Często koledzy pytają mnie, dlaczego gram w takim g*wnie. To niech ktoś stworzy nowy serial, który nadawany od 20 lat ciągle ma widzów. Nie wszystko musi być mądre, czasem musi służyć rozśmieszaniu ludzi, aby poczuli się lepiej - przekonuje aktor. Teksty Ferdka to już niekiedy nie głupota, ale nadgłupota. Jak wykazały badania, "Świat według Kiepskich" ogląda najwięcej osób z podstawowym i wyższym wykształceniem. Ci ostatni śmieją się właśnie z tej nadgłupoty.
Na szczęście rola Ferdka nie zrujnowała notowań Grabowskiego w branży. Nadal grywa w poważnych sztukach. Ostatnio w Karierze Artura Ui Bertolta Brechta w swoim ukochanym krakowskim teatrze, Andrzej wciela się aktora, który uczy prymitywnego "kalafiorowego gangstera", jak wygrać wybory i wprowadzić dyktaturę.
Nie jest tajemnicą, że Brecht, publikując swój dramat w 1941 roku inspirował się Aldolfem Hitlerem. Grabowski zauważa w wywiadzie, że w Polsce też by się znalazło kilku, a nawet coraz więcej Uiów w ścisłym kręgu władzy. Chociaż nie padają żadne nazwiska, chyba można domyślać się o kogo chodzi.
Żeby kłamać, trzeba być dobrym aktorem - wyjaśnia Grabowski. Wszystko zależy od tego, jak polityk te zdolności aktorskie wykorzystuje, ile pojemności ma jego mózg, jaka jest produktywność jego komórek mózgowych, ile wypił, ile mu jeszcze zostało. Takich Uiów wokół nas mamy całą furę i dlatego "Kariera Artura Ui" przed nimi ostrzega. Rządy takich kalafiorowych cwaniaczków mogą prowadzić do władzy totalitarnej. Najczęściej, tak jak to przedstawia Brecht, taki gangster kalafiorowy zaczyna od podporządkowania sobie wymiaru sprawiedliwości. Gdyby jeszcze zrozumiał, dlaczego manipulowanie granicami praworządności jest tak niebezpieczne, znaczyłoby to, że tę sztukę zrozumiał. Ale i tak sprawę zbagatelizuje i powie, że ta sztuka nie jest o nim. Przecież nie dąży do władzy totalitarnej, niczego nie niszczy, chce tylko dobrych zmian. A tak naprawdę często ludzie żądni władzy nie bardzo wiedzą, co jest dobrem, a co złem. Żaden Ui nie przyzna się, że jest Uiem, a Uiów przybywa, i to nie tylko tych na wysokich stanowiskach - twierdzi aktor w rozmowie z WP.
Byle jaki niedokształcony głupek powie, że skoro tamten dureń może sprawować tak ważny urząd, to ja wcale nie jestem gorszy, też to potrafię. Panowie i panie Zero lub Nikt nie rozumieją tych inteligentniejszych od siebie i mądrzejszych. Często te głupie Uie, które na początku kariery nie umieją powiedzieć jednego poprawnego zdania, potrafią sobie wszystkich podporządkować i wmówić im, że działają dla dobra całego społeczeństwa. Straszą zagrożeniami ze Wschodu i z Zachodu, gwarantują bezpieczeństwo i kreślą wspaniałe perspektywy - dodaje Grabowski.
Jak myślicie, o kim mówi?