Zarzuty o dyskryminację, seksizm, molestowanie a nawet gwałty w elitarnym światku Hollywood padały już wielokrotnie. Środowisko filmowe często bywało posądzane o to, że stwarza warunki do robienia kariery przez łóżko. Ten sposób załatwiania ról wydaje się o tyle łatwy, że molestujący czują się bezkarni, w przekonaniu, że ich ofiary będą milczeć ze wstydu albo ze strachu, że zostaną uznane za histeryczki i nikt już ich nie zatrudni.
O tym, jak poważne i szerokie jest to zjawisko, świadczą afery, w których wystarczy, by jedna ofiara przełamała zmowę milczenia, a zaraz się okazuje, że było ich dużo więcej. Tak było w przypadku Charliego Sheena i Billa Cosby’ego.
Jednak rok temu, gdy wyszły na jaw skandale z udziałem wpływowego producenta filmowego Harveya Weinsteina, po raz pierwszy stało się jasne, że tym razem nie uda się zamieść sprawy pod dywan.
Po tym jak pierwszoligowe hollywoodzkie gwiazdy: Gwyneth Paltrow i Angelina Jolie, Kate Winslet i Cate Blanchett ujawniły, że Harvey składał im obleśne propozycje i próbował obmacywać, los producenta był już przesądzony. Kiedy Meryl Streep i Judi Dench ogłosiły, że bez zastrzeżeń wierzą w wersje wydarzeń przedstawione przez młodsze koleżanki, bo tak od lat działa branża filmowa, było jasne, że to koniec pewnej epoki.
Nikt nie miał odwagi zlekceważyć solidarnej akcji najbardziej wpływowych kobiet Hollywood.
Jeszcze w październiku zeszłego roku Weinsten został wyrzucony z Amerykańskiej Akademii Filmowej i nie miała znaczenia liczba zdobytych przez jego wytwórnię Oscarów. W mijającym tygodniu nastąpiła kolejna fala czystek. Z Akademią musieli pożegnać się Bill Cosby i Roman Polański, na którym od 1978 roku ciąży zarzut o gwałt analny na 13-letniej wówczas Samancie Geimer.
ZOBACZ: 13-latka: "POLAŃSKI SZCZYTOWAŁ W MOIM ODBYCIE. Zbierało mi się na płacz"
Na tym się jednak raczej nie skończy, bo kobiety domagają się kolejnych linczów.
Lepiej późno niż wcale - komentuje dla Faktu Karolina Korwin-Piotrowska. Jego czyn był haniebny, nie ma co do tego wątpliwości. Jednak widać jak na dłoni podwójną moralność. Jeśli biorą się za Polańskiego, to czekam na wiele innych nazwisk, w tym na Woody’ego Allena.
Agnieszka Holland zarzuca akademii hipokryzję.
To, co zrobił, jest naganne - ocenia reżyserka w rozmowie z Wirtualną Polską. Ale minęło 40 lat. Gorsze zbrodnie po 40 latach ulegają przedawnieniu. Rozumiem, że *Akademia ma wyrzuty sumienia. Przez lata tolerowała zdarzenia, o których wszyscy wiedzieli. *