Kamil Durczok szybko pozbierał się po rozwodzie z Marianną Dufek, która heroicznie wspierała go, gdy wyszło na jaw, że w redakcji Faktów latami "czołgał ludzi, upokarzał" w międzyczasie *snując marzenia o "wślizgiwaniu się między uda" pracownic: Dziennikarki TVN-u o Durczoku: "Powiedział o koleżance, że chętnie by się wślizgnął między jej uda".*
W końcu nawet do Marianny dotarło, że traci czas i Kamil już nigdy się nie zmieni. Od czasu rozwodu próbuje wykręcać kota ogonem i bagatelizować swoją rolę we wspieraniu męża. Widocznie jednak ją tknęło, że oskarżenia pracowników Durczoka nie były wyssane z palca.
Na szczęście Kamil już się pocieszył u boku młodszej o 22 lata Julii Oleś. Poznali się, gdy była jeszcze dzieckiem, Durczok wpadał z wizytami do jej rodziców, jako "przyjaciel domu”, a ona nazywała go wujkiem... Teraz dziennikarz próbuje cofnąć metrykę. Uprawia sport, przeszedł na dietę i liczy kalorie i unika mięsa, bo jego nowa ukochana jest wegetarianką.
Ostatnio Kamil wziął udział w w biegu Silesion Extreme Run na dystansie 50 kilometrów.
W wieku 50 lat zdecydował się pobiec najtrudniejszą, przeznaczoną dla wyczynowców, górską trasą, wytyczoną przez komandosów z Lublina - przypomina w rozmowie z Na żywo znajomy dziennikarza. Do biegu trenował codziennie od miesięcy. Przez pół roku był na specjalnej diecie dla sportowców.
Na metę Durczok dotarł w takim stanie, że organizatorzy imprezy zastanawiali się nad wezwaniem pogotowia. Ostatnich metrów nie zdołał już przebiec. Linię mety przekroczył zgięty w pół, z rękami na kolanach, purpurowy na twarzy.
Przez kilka godzin zdążyłem przekląć własną głupotę kilkadziesiąt razy - zwierzył się Kamil po biegu. Żałować każdego kilometra, podcza którego nie czułem nic poza bólem. Nie było w tym niczego metafizycznego. Po prostu boało jak cholera. Mięśnie, stawy, brzuch.
No ale na szczęście 28-letnia narzeczona jest z niego dumna. W Internecie zamieściła nawet filmik z ostatnich, najbardziej kompromitujących metrów biegu, gdy czerwony na twarzy Kamil słaniał się na nogach.