Aleksandra Kwaśniewska swoją karierę w show biznesie rozpoczęła hucznie 12 lat temu udziałem w trzeciej edycji Tańca z gwiazdami, gdzie w finale przegrała o włos z Rafałem Mroczkiem. Medialna kariera zaczęła się rozwijać, jednak Kwaśniewska pogrążyła ją na własne życzenie, z płaczem zapewniając w Dzień Dobry TVN, że jej tata nie jest alkoholikiem, tylko cierpi na tropikalnego wirusa, przywiezionego z Filipin.
PRZYPOMNIJMY: Ola Kwaśniewska broni taty. Łzy i emocje!
Ola wyleciała wtedy z telewizji, a termin "choroba filipińska" do tej pory funkcjonuje w języku polskim jako synonim uzależnienia od alkoholu.
Kolejne zamieszanie Kwaśniewska wywołała pięć lat później, wychodząc za mąż za muzyka jazzowego, a zarazem dziedzica nabiałowego imperium Badachów z siedzibą w Krasnymstawie.
W najnowszym wywiadzie dla Urody życia Ola wspomina to traumatyczne przeżycie i tłumaczy, że stało się ono dla niej przełomowym doświadczeniem. Po swoim ślubie doszła do wniosku, że nie chce już być osobą publiczną. Być może swoje trzy grosze do tych przemyśleń dołożyła Małgorzata Herde, która pełniąc rolę menedżerki Kwaśniewskiej, okradła ją z grubszej sumy pieniędzy.
Z pewnością po takich przeżyciach łatwiej o refleksję, że show biznes to jednak bagno. Od tamtej pory Kwaśniewska skupia się na podróżach, przeprowadzaniu wywiadów dla Vivy oraz żartobliwym ilustrowania swojego życia na Instagramie.
Czas naszego ślubu był swoistą Wielką Pardubicką z mediami - wspomina Ola. Mieliśmy nadzieję, że jeden autoryzowany artykuł rozładuje ten plotkarski potencjał i że potem zainteresowanie nami w sposób naturalny opadnie. A zamiast tego zaczął się okres wielkiej, medialnie urojonej ciąży. Nie miałam na to siły. Poza tym zwyczajnie przez tych parę lat medialnego żywota poznałam siebie i przekonałam się, że zupełnie nie mam charakteru do życia na świeczniku. Mnie to nadmierne zainteresowanie krępuje i stresuje. Czułam, że jest mnie wszędzie za dużo i że ta osoba, o której rozpisują się media, niewiele ma ze mną wspólnego. Uznałam, że jedynym sposobem odzyskania kontroli i uniknięcia ciągłego ostrzeliwania jest zejście z pierwszej linii strzału. Jest mi dużo lepiej na marginesie show biznesu, gdzie jestem bardziej w roli obserwatora niż uczestnika. A stąd widzisz świat we właściwych proporcjach. Instagram wydał mi się doskonałym sposobem, aby pozostać w kontakcie ze światem zewnętrznym, ale na własnych warunkach. I to się świetnie sprawdziło. A skutkiem ubocznym okazała się krzepiąca konstatacja, że wielu ludzi bawią moje żarty.
W wolnych chwilach Kwaśniewska dba o rozwój talentu męża, Kuby Badacha, którego jest wielką fanką. Ostatnio napisała nawet kilka tekstów na jego nową płytę.
Jestem bardzo zaangażowana w pracę mojego męża. Uważam, że ma wybitny talent, a moim zadaniem jest pomoc w jego pielęgnowaniu - wyjaśnia w wywiadzie. Zupełnie niechcący zaczęliśmy też tworzyć coś w rodzaju autorsko-kompozytorskiego tandemu. Przy pierwszym tekście, który popełniłam, w gruncie rzeczy ratowałam męża z opresji. Zbliżał się dzień wejścia do studia, a tekściarze, którym został wysłany utwór, nic nie odesłali. Kuba był cały w nerwach, więc nieśmiało zaproponowałam, że może spróbuję coś skrobnąć. To są zawsze ryzykowne zabawy. Bo przecież gdyby Kuba powiedział, że tekst jest do kitu, to nie poszłabym do męża i nie poskarżyłabym się: "Wyobrażasz sobie, co ten wał mi powiedział?”" a mąż nie pocieszyłby mnie: „Olej, go, to kretyn!”. Na szczęście tekst się spodobał i obyło się bez epitetów. Potem już sam się do mnie zgłosił…
Tęsknicie za Olą?