Na początku maja potwierdziły się plotki, że rodzina Meghan Markle przyleci na królewski ślub swojej córki, a jej rola będzie kluczowa dla ceremonii. Do Londynu wybrał się już ojciec panny młodej, Thomas Markle, aby odbyć spotkanie z królową Elżbietą i księciem Filipem, zanim poprowadzi ją do ołtarza.
Jak wynika z opowieści brata Meghan, Thomasa Juniora, ojciec latami zadłużał się, by opłacić szkołę aktorską córki. Kiedy Markle zaczęła robić karierę w Hollywood, zamiast pomóc ojcu spłacić należności, odcięła się od rodziny.
Być może kiepska sytuacja finansowa rodziny Markle, popchnęła ojca Meghan do desperackiej formy zarobku. Thomas Markle pomimo wyraźnego zakazu Pałacu Kensington, podjął współpracę z paparazzim, Jeffem Raynerem. Razem z fotografem wymyślili scenkę, w której Thomas dowiaduje się o planach i szczegółach życia swojej córki czytając artykuły o niej w kawiarence internetowej.
To jednak nie jedyna "inscenizacja" na potrzeby mediów. Thomas Markle został "przyłapany przez paparazzich" również w Starbucksie, gdzie czytał o zabytkach Wielkiej Brytanii, w salonie z modą męską, gdzie przymierzał "garnitur na wielki dzień", a jego wymiary pobierał sprzedawca w sklepie z zabawkami oraz na siłowni, gdzie pracował nad sylwetką, by wyglądać dobrze na ślubie córki.
Cały misterny plan wyszedł na jaw, dzięki monitoringowi zainstalowanemu w kawiarni internetowej, gdzie odbyła się sesja zdjęciowa ojca Meghan.
Za współpracę z fotografem Markle miał zainkasować 100 tysięcy funtów. Wszystko odbyło się za plecami córki.
Myślicie, że 100 tysięcy funtów wystarczy, by spłacić długi za edukację córki?