Miłość kapitana Krzysztofa Baranowskiego i uważanej wtedy za jedną z najpiękniejszych Polek prezenterki telewizyjnej Bogumiły Wander zaczęła się 39 lat temu w trudnych okolicznościach. Ona była żoną wpływowego i bogatego biznesmena, który, jak się okazuje, pozostawał w dobrych relacjach ze środowiskiem przestępczym. Wspólnie wychowywali syna prezenterki z poprzedniego związku. Baranowski miał własną rodzinę. Córka długo nie mogła wybaczyć mu decyzji o odejściu do innej kobiety. Na szczęście z czasem wszystko się ułożyło.
W rodzinie dociera się - ujawnia żeglarz w najnowszym wywiadzie dla Vivy. Dzieci akceptują Bogusię bez zastrzeżeń, dlatego, że lepiej ją poznały, wiedzą, że nie odbiła im taty, że to była moja decyzja. Ewa (była żona Baranowskiego - przyp. red.) mnie rozumie i akceptuje. Między nami jest inna forma miłości. Zresztą do dzisiaj mam wyrzuty sumienia.
Wiem, ze popsuliśmy jej życie - dodaje Wander. Ale ja nic złego nie zrobiłam. Nasz związek nie powstał pod wpływem chwili, długo zastanawialiśmy się i przeżywaliśmy to, co się dzieje. Dla mnie pieniądze niewiele znaczą, o wiele ważniejszy był seks. To miał być tylko obiad, nie chciałam znaleźć się od razu w łóżku. Okazało się, że z Krzysztofem do siebie pod tym względem bardzo pasujemy. Wcześniej nawet nie wiedziałam, że może być taka namiętność. Nie byłam łatwa, nie miałam wielu facetów, ale z Krzysztofem seks był inny, pełen emocji, tak jak całe jego życie.
A dlaczego wspomina o pieniądzach? Cóż, gdyby zdecydowała się zostać z mężem, nie musiałaby się martwić o środki na utrzymanie domu.
Nie nadaję się do roli medalionu noszonego na szyi. Prawdę mówiąc dla Krzysia poświęciłam wszystkie swoje klejnoty, bo mąż mi je pozabierał, wydziedziczył mnie i mojego syna, którego wychowywał i podobno bardzo kochał - ujawnia prezenterka. Nie walczyłam o podział majątku, bo chciałam mieć tylko święty spokój. Dawno temu podjęłam decyzję, że odchodzę od Juliusza, bo po prostu go nie kocham. A dla mnie uczucie jest ważniejsze od dóbr materialnych i willi na Saskiej Kępie.
Gdyby Bogusia z nim została, byłaby teraz bardzo bogatą wdową - tłumaczy Baranowski. Ale czy to jest miłość, gdy facet, kiedy kobieta chce go opuścić, biegnie po pomoc do gangsterów, którzy grożą, że zmaltretują jej syna, jeśli ze mną nie zerwie? A jednocześnie jej mąż pozornie godził się na nasz związek. Chyba nie był zazdrosny o uczucie tylko o posiadanie, chciał mieć klejnocik. A gdy zamieszkaliśmy razem, po paru tygodniach Bogusia uciekła do swojego domu i męża. Gdy wracałem z Nowego Jorku, pędziłem jak na skrzydłach do Bogusi, a ona mówi, że wylatuje z Julkiem w podróż dookoła świata. *Chciał ją kupić w ten sposób i kupił. *
Wander jednak zaprzecza, że było aż tak prosto.
Uciekłam do dziecka tak naprawdę - zapewnia. Bo on nie chciał oddać mi Marka.
Wiedzieliście, że miała takie burzliwe życie?