Diety, tarczyca, lifting i bezskuteczne szukanie miłości. Trudne życie Karoliny Szostak na 13 okładkach (ZDJĘCIA)
Trudno uwierzyć, że walka prezenterki o szczupłą sylwetkę, czy też, jak woli ona sama, zdrową tarczycę, trwa już prawie pięć lat...
Chociaż Karolina Szostak od dwudziestu lat pracuje w redakcji sportowej Polsatu, popularność przyniosło jej dopiero odchudzanie się na oczach całej Polski. Aż trudno uwierzyć, że trwa to już piąty rok... Prezenterka zaczęła jesienią 2013 roku od rzucenia mięsa. Potem przetestowała dietę pudełkową, a następnie poszła do Tańca z gwiazdami, gdzie zgubiła kolejne kilka kilogramów.
Przez kolejne trzy lata nadal chudła, ale uznała, że zbyt wolno, więc zdecydowała się na radykalne posunięcie. Rok temu przeszła na restrykcyjną dietę, opartą na surowych warzywach i owocach, dzięki czemu, jak sama pochwaliła się w wywiadzie, zaczęła mieścić się w kreacje od projektantów w rozmiarze 36.
W międzyczasie, miotając się między zapewnieniami, że akceptuje swoje ciało w każdym rozmiarze a wysiłkiem, żeby znowu nie przytyć, wymyśliła, że cała ta spektakularna metamorfoza była wymuszona względami zdrowotnymi, a konkretnie chorą tarczycą. A nowa figura pojawiła się zupełnie przy okazji…
Innym skutkiem ubocznym odchudzania było wydanie dwóch poradników oraz kilkanaście okładek i wywiadów, w których Karolina niezmiennie opowiada, jak schudła, dlaczego schudła i jak się czuje z tym, że schudła. A także: czy potrzebuje miłości, dlaczego potrzebuje miłości i jak szuka miłości. Aż trudno uwierzyć, że ktoś to jeszcze czyta.
Przypominamy jej najbardziej absurdalne okładkowe wyznania:
W pamiętnym wywiadzie w Piotrem Najsztubem, który taktownie wróżył jej ponurą, samotną starość, Karolina zwierzyła się, że "chciałaby urodzić dziecko, ale nieobojętnie komu”.
Zdjęciem zza kulis sesji Karolina pochwaliła się na Instagramie. Stylista tak ścisnął ją gorsetem, że wyglądała jakby miała trzy piersi. Na szczęście redakcyjny grafik zdążył zrobić z nimi porządek przed publikacją.
Świeżo porzucona przez "bajecznie bogatego" Vlada i ośmieszona publicznie przez jego żonę prezenterka nieco za bardzo zaufała specjalistom od retuszu. Wygładzona na twarzy, w różowym futerku ogłosiła, że wznawia casting na ojca swojego przyszłego dziecka.
Żeby nie było, Szostak nie reglamentuje się tylko dla czytelniczek magazynów z tak zwanej wyższej półki. Ojca dla swojego przyszłego dziecka postanowiła poszukać także w średnim segmencie prasy.
Karolna nie wzgardziła również publikacją w gazetce Rossmana.
Niestety, wynurzenia Karoliny nie przypadł do gustu jej szefom. Podobno w Polsacie nie lubią, gdy ktoś promuje się w mediach bez pytania o zgodę. Szostak została zawieszona na trzy miesiące i coraz głośniej plotkowano o tym, że Paulina Chylewska może zastąpić ją na stałe.
Prezenterka, odkąd schudła, zaczęła także udzielać rad, dotyczących pielęgnacji urody. Sama, jak się ostatnio wydało, chętnie korzysta z dobrodziejstw medycyny estetycznej.
Tym razem Szostak postanowiła udzielić bury wszystkim kobietom, które mają kłopot z odchudzaniem. Jej zdaniem, są po prostu leniwe: „Siedzą przed telewizorem lub Internetem, oglądają zdjęcia i mówią, że to niemożliwe tak schudnąć i tak wyglądać" - komentuje surowo. Albo piszą: „Ojej, zrobiłam tydzień postu i nie wiem, jak ta Szostak schudła. No po tygodniu się nie da!”
O tym, jak schudła i utrzymała nową sylwetkę, Karolina postanowiła opowiedzieć w dwóch poradnikach w cenie prawie 40 złotych każdy. Trochę zapomniała w nich wspomnieć o liposukcji laserowej…
Prezenterka stała się atrakcyjnym tematem okładek odkąd udało jej się zrzucić 20 kilogramów. Od tamtej pory schudła kolejne dziesięć.
We wrześniowym numerze magazynu "Shape" zapewniała, że "lubi swoje kraglosci" i "nie chciałaby mieć takiej suchej wytrenowanej sylwetki".