Tomasz Komenda w 2004 roku został skazany na 25 lat więzienia za zabójstwo 15-letniej Małgorzaty K. z Dolnego Śląska. Po osiemnastu latach odsiadki zwolniono go z odbywania kary, po tym jak prokuratura zebrała nowy materiał dowody, który jednoznacznie wskazywał na jego niewinność. W maju 2018 w Sądzie Najwyższym zapadł wyrok unniewiniający Komendę z zarzutu zabójstwa. Wzruszony 42-latek wyznał, że to "najważniejszy dzień w jego życiu" i marzy teraz o założeniu rodziny.
ZOBACZ: Sąd Najwyższy uniewinnił Tomasza Komendę! "To otworzy mu drogę do rekordowego odszkodowania"
Sądowa batalia jeszcze się dla Komendy nie zakończyła. Mężczyzna tuż po uniewinnieniu zapowiadał, że nie spocznie, dopóki nie zostaną ukarani odpowiedzialni za jego niesłuszne skazanie. Prokuratura Okręgowa w Łodzi wszczęła śledztwo w sprawie o przestępstwo przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków, poplecznictwa, tworzenia fałszywych dowodów i zatajania dowodów niewinności, oraz pozbawienia wolności połączonego ze szczególnym udręczeniem. Komenda składał tam dziś swoje zeznania.
Złożyłem obszerne zeznania, ale najgorsze dopiero przede mną. Nie było jeszcze możliwości opowiedzieć, co się działo ze mną w zakładach karnych. Nie spocznę, dopóki tych osób nie zobaczę na ławie oskarżonych. Dzisiejsze zeznania dotyczyły przesłuchiwania i traktowania mnie na policji w trakcie dochodzenia.
Komenda wyznał, że 18 lat temu skazano go na podstawie zeznań, które były na nim wymuszane m.in. przez "bicie i katowanie".
Takich rzeczy się nie zapomina, one tkwią w człowieku do końca życia. Dlatego chodzę teraz do psychologa i na terapię, bo jest to mi bardzo potrzebne - powiedział.