Trudno sprzeczać się z opinią, że ślub księcia Harry'ego i Meghan Markle był najważniejszym wydarzeniem miesiąca, jeśli nie roku. Brytyjczycy oszaleli na punkcie nowej pary w rodzinie królewskiej, o czym mogło świadczyć nie tylko liczne przybycie i huczne świętowanie zaślubin na ulicach Londynu, ale także prędkość, z którą znikały fanty z wizerunkiem książęcej pary. Niestety, pomimo teoretycznego dopracowania ceremonii w najdrobniejszym szczególe, nawet książęcej parze zdarzyło się kilka wpadek podczas ślubu. A przynajmniej tak zinterpretowała je mentorka TVN-u...
Choć właśnie mija równo tydzień od sakramentalnego "tak", które w kaplicy świętego Jerzego w Windsorze wypowiedziała książęca para, księżna i książę Sussex nie schodzą z ust fanów i pierwszych stron gazet. Tym razem pod lupę nie została wzięta suknia ślubna czy stroje zaproszonych gości, ani nawet relacje z byłymi partnerami, a formalna część zawarcia związku małżeńskiego.
Jak się okazuje, nowożeńcy nie zdecydowali się na intercyzę - co oznacza, że w przypadku rozwodu majątek książęcej pary zostanie podzielony równo pomiędzy małżonków.
Dysproporcja zarobków widoczna jest gołym okiem. Jak donosi portal WP Gwiazdy, Meghan Markle wniosła do rodziny królewskiej posag w wysokości 4 milionów dolarów. Choć trudno się nie zgodzić, że kwota jest ogromna, przy majątku Harry'ego, szacowanym na 30 milionów funtów, dorobek życia Meghan nie robi większego wrażenia. Pomimo to, książę Harry nie zdecydował się na zabezpieczenie fortuny:
W głowie Harry'ego nigdy nie pojawiło się pytanie, czy podpisać intercyzę. Jest zdecydowany na to, że jego małżeństwo będzie trwałe, dlatego też nie ma dla niego potrzeby podpisywać czegokolwiek - zdradziła osoba z otoczenia rodziny królewskiej.
Myślicie, że książę będzie żałował swojej decyzji w przyszłości?