Sylwia Grzeszczak to jedna z nielicznych gwiazd, które naprawdę dbają o prywatność, a obecność w show biznesie podpierają rzeczywistymi osiągnięciami. 29-latka jakiś czas temu nieco zwolniła tempo kariery i poświęciła się rodzinie, a zwłaszcza półtorarocznej córeczce. Po dłuższej przerwie Sylwia powraca z nową płytą i znów zaczyna koncertować. W piątek po raz pierwszy od dawna wystąpiła na Polsat Superhit Festiwal, gdzie świętowała dziesięciolecie kariery.
Grzeszczak nie ukrywa, że jej życie bardzo się zmieniło odkąd urodziła dziecko. W wywiadzie dla Party wyznała, że nową płytę dedykuje właśnie córce Bognie.
Kiedy odbierałam nagrodę podczas gali Eska Music Awards 2016, powiedziałam, że bałam się, że nie będę już miała w sobie tyle miłości do muzyki co kiedyś i że na szczęście się pomyliłam, bo to właśnie po narodzinach Bogny nagrałam utwór Tamta dziewczyna i kolejne kompozycje, aż powstała płyta. Dedykuję ją córce, na którą tak bardzo czekałam - mówi Sylwia.
Wokalistka przyznaje, że rozłąka z dzieckiem wiele ją kosztuje. Z tego powodu czasem nawet zabiera dziecko ze sobą na koncerty.
Jak tylko mogę, natychmiast po koncercie wracam do domu. Nie zostaję w hotelu, jeśli mam dzień przerwy w występach. Zdecydowanie wolę ten czas spędzić w domu ze swoją córą. Czasem zabieram Bognę ze sobą na jakiś koncert, ale to nie jest reguła. Ona przecież ma jeszcze tatę, którego kocha. Dlatego kiedy mnie nie ma w domu, to Marcin się nią opiekuje. A kiedy on jedzie na swój koncert, to ja zostaję na posterunku - opowiada piosenkarka.
Grzeszczak przewartościowała swoje życie i obecnie kariera nie jest dla niej priorytetem.
Na pierwszym miejscu zawsze będzie dla mnie moja rodzina, dlatego zniknęłam na pół roku. Potrzebowałam tej przerwy, bo chciałam się zastanowić nad pewnymi rzeczami. Nie wyobrażam sobie, że od razu po urodzeniu dziecka wyruszam w trasę. Chciałam mieć spokój, by móc nacieszyć się tym stanem i budować więź z dzieckiem - wyjaśnia.
Sylwia przyznaje też, że zanim założyła rodzinę, często zmagała się z samotnością.
Kiedy po koncercie wracam do domu, nawet jak jestem bardzo zmęczona setkami przemierzonych kilometrów, to czuję szczęście, bo czeka na mnie mąż i dziecko. Kiedyś zdarzało się, że wracałam do pustych ścian, i to było dla mnie trudniejsze - mówi gwiazda.
