Odkąd Prawo i Sprawiedliwość objęło władzę w Polsce, Dorota Stalińska mocno zaangażowała się w protesty przeciwko partii Jarosława Kaczyńskiego. Aktorka chętnie wdrapuje się na kolejne sceny rozstawiane przed Sejmem, by w specyficzny sposób opowiadać o tym, jak widzi dzisiejszą sytuację w kraju. Specyficznym o tyle, że podczas jednego przemówienia potrafi wzywać Boga na pomoc i wyklinać przeciwników politycznych, wyzywając ich od najgorszych.
Nie inaczej było w Dzień Matki, czyli dzień przed zakończeniem 40-dniowego protestu Rodzin Osób Niepełnosprawnych (RON). Partia rządząca oraz marszałek Marek Kuchciński różnymi absurdalnymi zakazami, a także szarpaniną, skutecznie odizolowali zamknięte w Sejmie protestujące osoby. Wszelka aktywność i wsparcie było więc okazywane przez budynkiem parlamentu.
Dorota Stalińska, niegdyś popularna aktorka, postanowiła wesprzeć również RON. Na scenie wygłosiła przemowę, która spotkała się z bardzo mieszanymi ocenami. Panie Boże, daj siłę i chroń walczące tak dzielnie w Sejmie matki. Prosimy Cię, Panie! - zaczęła, choć ziemscy przedstawiciele Boga, a więc Kościół, oficjalnie nie stanęli w obronie poniżanych protestujących. Szybko jednak przeszła do konkretów. Za tę dłoń podniesioną na protestujące matki was wszystkich, służalczych pachołków, pan Bóg w niebie i my tu, matki Polki po stokroć, po stokroć, po stokroć przeklinamy - zagrzmiała z typowym dla siebie patosem.
Później, zgodnie z tradycją, Stalińska już "poleciała". Wrzeszczała o "łajdakach, którzy pozamykali matki jak małpy w klatce", a Straż Marszałkowską porównała do "żołnierzy wpuszczających gaz".
Wideo z jej płomiennej mowy możecie zobaczyć poniżej. Myślicie, że komu robi przysługę takimi tekstami: protestującym czy rządowi?