18-letnia Helena Englert, córka Jana Englerta i Beaty Ścibakówny dość późno pojawiła się w życiu swoich rodziców. Gdy się urodziła, aktor dobiegał sześćdziesiątki. Obecnie ma 74 lata i, jak sam przyznaje, niezbyt dobrze dogaduje się z nastoletnią córką.
Jestem dla Heli ojcodziadkiem, czyli ma dwa w jednym - wyznał w jednym z wywiadów. Dorastająca panienka miewa kłopoty z porozumiewaniem się z kimkolwiek, nie tylko ze mną. Teraz jest ten gorszy okres w jej życiu.
Jednak bycie dzieckiem dyrektora Teatru Narodowego ma także swoje plusy. Englert cieszy się szacunkiem w środowisku aktorskim, więc z umożliwieniem córce grania w serialach nie było żadnego problemu. Najzabawniejsze jest to, że Helena chyba naprawdę wierzy, że rolę w Diagnozie, gdzie gra córkę bohatera granego przez jej tatę, dostała ze względu na talent: Córka Englerta znów ma żal do taty: "Wszyscy dookoła myślą, że dostała rolę po znajomości". Zgadnijcie, kogo gra...
Oczywiście nastolatka jest przekonana, że wie wszystko na temat warsztatu aktorskiego i nie chce słuchać rad taty, wybitnego aktora z ponad sześćdziesięcioletnim doświadczeniem.
Nawet nie przegadywaliśmy tekstu, bo nie chciała mnie słuchać - potwierdza Jan Englert w rozmowie z Faktem. Nie mam jej tego za złe. Moja córka jest ambitna i nawet do głowy jej nie przychodzi, że mogę ją reżyserować czy pouczać. Rozumiem to i cenię.
Jak się okazuje, reszta ekipy nie jest tak pewna siebie jak osiemnastolatka bez wykształcenia aktorskiego.
Pozostali byli otwarci na moje sugestie - przyznaje aktor. Nawet wprowadzali zmiany pod wpływem naszych rozmów.
