Od dłuższego czasu Doda, niegdyś amatorka przepychanek w toalecie i palenia rzeczy byłych facetów na balkonie, przeżywa niepokojącą przemianę duchową. W każdym wywiadzie zaznacza, że stało się tak dzięki małżeństwu z Emilem, z którym teraz regularnie chodzą do kościoła. Ostatnio Doda i Emil poszli nawet na procesję Bożego Ciała, chociaż lada dzień obydwoje mają stanąć przed sądem w sprawie prób uciszania Emila Haidara...
Przypomnijmy: Uduchowiona Doda deklaruje: "Serce mi się łamie jak widzę starsze osoby, które potrzebują pomocy!"
Przemiana Dody nie ma wyłącznie charakteru religijnego. Piosenkarka dostrzega dramaty dnia codziennego, o których mówi potem w mediach społecznościowych. Najnowszą tragedią z życia Rabczewskiej jest jazda pociągiem na koncert do Ziębic. Klimatyzacja była tak rozregulowana, że w wagonie panował straszny ziąb, co Dorota postanowiła zrelacjonować w kilkunastu (!) nagraniach na Instagramie.
To była moja najgorsza podróż w życiu, nie zmrużyłam nawet oka. Boli mnie ucho, gardło i kark - skarży się. Kocham jeździć pociągami, od dziecka mnie to bardzo uspokaja. Przytrafiło mi się to pierwszy raz, żeby ktoś intencjonalnie naraził pasażerów na takie samopoczucie. Robienie takiej temperatury jest karygodne. Jestem ciekawa, jak ja bym sobie poradziła, jakbym nie miała bluzy.
Potem następuje litania oskarżeń wymierzonych w stronę PKP. Temperatura była za niska, konduktor nie zareagował dostatecznie, pozostali pasażerowie siedzieli w kurtkach i płaszczach, co może skończyć się anginą, chociaż, jak przytomnie zauważa Dorota, "zapłacili za bilet". Rabczewska stwierdziła w końcu, że napisze skargę do PKP Intercity:
Włączanie tak skrajnego powiewu powietrza, to mi się w głowie nie mieści. Napiszę skargę! Tylko jestem ciekawa, jaką odpowiedź dostanę - zastanawia się na Instagramie. Jak to możliwe, że pasażerowie płacąc takie pieniądze, mają w gratisie anginę. Zero empatii, współczucia, a jakby jakieś dziecko teraz zachorowało?
Długi wywód Doroty kończy kuriozalne porównanie. Rabczewska stwierdza, że gorszą sytuacją mogłaby być tylko ta, w której to nie ona traci głos przez anginę, ale... Robert Lewandowski traci nogę, którą odciąłby mu pociąg. Nadążacie?
Jestem na maksa wnerwiona, bo moim głosem pracuję. Brak zrozumienia dla mojej sytuacji jest co najmniej taki, jakbym była Lewandowskim, a pociąg przejechał mi po nodze! - zżyma się piosenkarka. Ja od dzisiaj pociągami jeździć nie będę, ale są ludzie, którzy nie mają wyjścia. Mam nadzieję, że PKP odczyta te wiadomości!
Nie możemy się już doczekać relacji ze składania skargi na PKP. Myślicie, że Dorota dostanie chociaż zwrot pieniędzy za bilet?