Dorota Rabczewska-Stępień ostatnimi czasy lubi podkreślać swój długi staż w show biznesie. Faktycznie, Doda funkcjonuje w nim już od 20 lat i pewnie poczuła się trochę staro, dlatego postanowiła zostać kimś w rodzaju mentorki. Najpierw stanęła w obronie "słabszych i bezbronnych" gwiazd, które - jej zdaniem - spotyka ogrom hejtu, a potem została głosem pasażerów PKP.
Rabczewska wybrała się ostatnio na koncert do Ziębic pociągiem, czego chyba będzie żałować do końca swoich dni:
Zaradna piosenkarka, która każdą niedogodność potrafi obrócić w medialną awanturę, swoimi przemyśleniami podzieliła się z fanami na Instagramie, a tam, jak wiadomo, Dorota ma legion followersów i spory zasięg. Ostatecznie wyziębiona Doda dotarła do - nomen omen - Ziębic, jednak niesmak pozostał.
Skargi i zażalenia pani Stępień dotarły do PKP z prędkością światła i rzecznik instytucji odpowiedział na uwagi wokalistki:
Dokładamy wszelkich starań, aby podróże naszymi składami przebiegały bezproblemowo. Drużyna konduktorska pełni rolę gospodarza na pokładzie pociągu - czytamy w komunikacie. Jest do dyspozycji pasażera na każdym etapie przejazdu. Przywiązujemy dużą wagę do komfortu podróży naszych pasażerów. Odnosząc się do przejazdu Pani Doroty Rabczewskiej-Stępień, chcielibyśmy przeprosić za zaistniałą sytuację. Mamy nadzieję, że ten incydent nie wpłynie na przyszłe plany wyjazdowe Pani Doroty.
Chciałam powiedzieć, że dostałam przeprosiny od PKP Intercity, jednak nie zmienia to niczego - zaznaczyła celebrytka.
Kibicujecie Dorocie w tej walce z przewoźnikiem?