Ledwo selekcjoner Adam Nawałka ogłosił skład polskiej reprezentacji na tegoroczny mundial, już stanął on pod znakiem zapytania. Na liście 23 nazwisk, wyłonionych spośród wszystkich piłkarzy, którzy przyjechali na zgrupowanie kadry do Arłamowa, znalazł się Kamil Glik. Niestety, udział polskiego obrońcy w mistrzostwach świata wcale nie jest przesądzony.
Podczas poniedziałkowego treningu Kamil doznał tak poważnej kontuzji barku, że musiał zostać przewieziony do szpitala. Stało się to podczas gry w siatkonogę. Piłkarz runął na murawę tak nieszczęśliwie, że uszkodził sobie bark.
Załamanego i bliskiego płaczu piłkarza zabrała karetka.
Pojechał na badania do szpitala w Przemyślu - potwierdza w rozmowie z Faktem trener Adam Nawałka. Na zgrupowaniu w Arłamowie zostaje Marcin Kamiński, który w razie potrzeby zastąpi Kamila i pojedzie na mistrzostwa do Rosji.
Nieobecność czołowego stopera polskiej reprezentacji może, niestety, znacząco wpłynąć na dyspozycję całego zespołu. Glik wystąpił w 36 spośród 45 meczów kadry odkąd selekcjonerem został Adam Nawałka, więc miał czas i wiele okazji, by zgrać się z kolegami.
Za swojego mentora uważają go Michał Pazdan i Jan Bednarek. Pod nieobecność Glika, to na nich spadłaby odpowiedzialność za obronę polskiej bramki.
Wszyscy mają jednak nadzieję, że kontuzja nie okaże się tak poważna, by wykluczyć Kamila z mundialu. Niestety, te nadzieje rozwiewa lekarz AS Monaco, Philippe Kuentz. To tam jest badany Glik.
Niemożliwe, by Kamil zagrał na mundialu. Muszę go oczywiście zobaczyć. Z tego, co jednak wiem, to nie widzę takiej możliwości - stwierdził w rozmowie z Przeglądem Sportowym.