Odkąd Barbara Kurde-Szatan została "blondynką z reklamy", a zaraz potem okazało się, że bez jej udziału nie może obejść się żadnen biesiady program telewizyjny ani komedia romantyczna, zarówno w wersji serialowej jak i kinowej, co chwila powracają plotki, jakoby mąż był zazdrosny o jej sukces, a nad związkiem zbierały się czarne chmury.
Na szczęście okazało się, że to nieprawda. Przynajmniej na dzień dzisiejszy. Odkąd Basi udało się uskładać na dom i urządzić go, tak jak sobie wymarzyła, Rafał Szatan ma podobno mniejszy żal o to, że często nie ma jej w domu.
Teraz pewnie jeszcze bardziej doceni żonę za piękny prezent urodzinowy, który dla niego wymyśliła.
Może trochę szkoda, że zamiast zwierzyć się ze swoich planów mężowi, poleciała z tym do magazynu Party, no ale liczą się chęci.
Na 30. urodziny kupiłam Rafałowi bilety na koncert jego ulubionego wokalisty Seala - chwali się Basia. Spontanicznie! Po prostu zaczęłam sprawdzać, gdzie występuje i okazało się, że w połowie lipca śpiewa w Los Angeles. Kupiłam bilety i zaplanowałam tygodniową podróż we dwoje. A teraz *drżę, czy dostaniemy wizy. *