Magdalena Frąckowiak bez wątpienia należy do najbardziej uznanych polskich modelek. O ile jej osiągnięć zawodowych raczej nikt nie kwestionuje, to jej zachowanie poza wybiegiem wzbudza sporo kontrowersji.
Emocje wywołują zwłaszcza nagie selfie Magdaleny. Nie każdy z fanów jest przygotowany na takie widoki. Kloaczny język modelki również pozostawia wiele do życzenia…
Modelka nie przejmuje się niepochlebnymi opiniami fanów i konsekwentnie wrzuca roznegliżowane zdjęcia na swojego Instagrama.
O dziwo pod ostatnim postem, na którym możemy podziwiać sutki Magdaleny, wywiązała się dyskusja dotycząca gramatyki i sposobu wysławiania się modelki.
Frąckowiak wrzuca na swój Instagram osobliwe filmiki, w których zwraca się do swoich obserwatorów per "biczes", a właściwie "byczes". Jak widać, charakterystyczny twardy akcent Magdy nie każdemu się podoba, tak jak i "poczucie humoru".
Choć komentarze obserwatorki zostały usunięte, widoczne są odpowiedzi Frąckowiak, która stara się usilnie przekonać, że opinia komentującej w ogóle jej nie obchodzi. Modelka poświęciła "fance" aż 6 (!) komentarzy, w których stwierdza, że "ma w d*pie na gramatykę i wymowę".
To nie zmieni mojego czy twojego życia. Jezu, wyluzuj. Gramatyka, wymowa. Nie tłumaczę książek z polskiego na angielski - tłumaczyła.
Mam w dupie gramatykę i wymowę. Kogo to obchodzi? Mówię w sposób, w jaki mi się podoba.
Na sam koniec skrytykowała obserwatorkę za "sianie negatywnej energii".
(…) To nie jest tak, że możesz sobie przychodzić na czyjś profil I mówić co ku*wa chcesz. To rani ludzi i tworzy negatywną energię. Przestań kategoryzować ludzi. Modelki, nie modelki, ludzie mówią w sposób w jaki chcą. Dlaczego mają zwracać na to uwagę. WYLUZUJ.
Coś nam się wydaje, że to jednak Magda powinna wyluzować..
Też uważacie, że gramatyka i akcent nie są istotne?