Siostry Bukowskie to zjawisko, które zaistniało w sieci w 2014 roku. Pati i Marsi zaczęły swoją karierę jako "blogerki"/"szafiarki"/"fit-celebrytki". Internetowe gwiazdki porzuciły studia i w pełni poświęciły się swojej pasji.
"Kariera" sióstr potoczyla się na tyle pomyślnie, że dziewczęta… wydały książkę. Co nie powinno specjalnie dziwić. W Polsce, aby zostać autorem książki nie trzeba nawet posługiwać się językiem polskim, co udowodnili nie tak dawno Majewscy.
Oto, jak książkę reklamuje wydawca:
Dieta może być... słodka! Trudno uwierzyć? Spróbuj zatem fit przysmaków sióstr Bukowskich.
W książce Słodko-Zdrowe znajdziesz:
- ponad 80 przepisów na każdą okazję, m.in.: śniadaniowe, bezglutenowe, wegańskie, bożonarodzeniowe, wielkanocne
- potężną dawkę informacji - jak wejść na nową (ZDROWĄ) drogę życia, jak z niej nie zboczyć, jak radzić sobie z pokusami i jak dawać sobie radę, kiedy podwinie się noga
-200% motywacji - po 100% od każdej z sióstr!
Problem polega na tym, że siostry zapomniały wspomnieć, że przepisy, pod którymi się podpisują nie są ich autorstwa. A przynajmniej kilka z nich.
Blogerka, znana w sieci pod pseudonimem shiningstar9 sama wymyśla swoje przepisy. Malo kreatywne siostry nie tylko skopiowały całe przepisy, ale też wskazówki i tricki, które Jessica sama wymyśliła.
Dziewczyna umieściła na swoim InstaStory screeny, na których porównała swoje przepisy z przepisami sióstr. Leniwe fit-gwiazdki nawet nie zmieniły sposobu przygotowania.
Niestety, nikt nie zapytał mnie o zgodę. Jest to po prostu zwykle chamstwo i zarabianie pieniędzy na czyjejś ciężkiej pracy. Te osoby, które nie rozumieją, niech postawiają się w mojej sytuacji: kiedy jesteś kreatywny, stoisz godzinami w kuchni i przychodzi ktoś znamy, na gotowe… - żaliła się Jessica.
Bukowskie, zamiast posypać głowę popiołem i przyznać się do kradzieży, bezczelnie stwierdziły, że… znalazły przepisy w internecie.
Co ciekawe, to nie pierwszy raz, kiedy siostry "zainspirowały się" recepturą dziewczyny. Już rok temu skopiowały przepis na swojego bloga.
Niestety, przepisy kulinarne nie są chronione prawem autorskim, więc blogerka nie może dochodzić swoich praw w sądzie.
Domorosłe "fit-celebrytki" nigdy nie ukrywały, że nie są żadnymi specjalistkami, ale kradzież czyjejś własności intelektualnej to jednak coś więcej niż zwykły brak profesjonalizmu.
Kreatywnej blogerce pozostało liczyć na to, że siostry okażą resztki przyzwoitości i podzielą się z nią tantiemami. Myślicie, że się doczeka?