Od wielu miesięcy Polacy nie mogli się doczekać piłkarskich mistrzostw świata w Rosji, na których nasza drużyna gra pierwszy raz od 12 lat. Nic dziwnego, że przed pierwszym meczem z udziałem naszej reprezentacji wszyscy mieliśmy ogromne oczekiwania. Niestety, wtorkowe spotkanie z Senegalem zakończyło się spektakularną porażką. Przegrana była tym bardziej przykra, że jeden gol wbiliśmy sobie sami, a konkretnie strzelił go Thiago Cionek. Zachęceni takim obrotem sprawy Senegalczycy dołożyli jeszcze bramkę od siebie i w efekcie nawet gol Krychowiaka pod koniec meczu nie uratował naszej sytuacji.
Jak można się było spodziewać, porażka odbiła się szerokim echem w polskich mediach, gdzie komentatorzy i internauci nie zostawiają na "orłach Nawałki" suchej nitki. Przeważają opinie, że nasi piłkarze grają lepiej w reklamach niż na boisku i zaprezentowali bardzo słaby poziom. Tak uważa między innymi ojciec Wojciecha Szczęsnego. Maciej Szczęsny był w latach 90-tych czołowym polskim bramkarzem, który zdobył mistrzostwo kraju z aż czterema klubami: z Legią Warszawa, Widzewem Łódź, Polonią i Wisłą Kraków. Grał też w reprezentacji Polski. Syn postanowił pójść w jego ślady. Teraz ojciec, jako ekspert Telewizji Polskiej w specjalnej serii Okiem Cenzora, nie szczędzi mu słów krytyki.
Cały zespół poruszał się w jednostajnym tempie pociągu kolejowego linii Pilawa - Tłuszcz. Przykre, że nawet taki zespół jak Senegal, wyglądał na tle Polaków na zespół bardziej zgrany, cwany, dojrzały, potrafiący lepiej wykorzystywać słabości sędziego oraz rywala - ocenił Szczęsny.
Byłego bramkarza szczególnie zdenerwowała strata drugiego punktu, co uważa za "haniebne".
Druga bramka to już absolutne kuriozum. Krychowiak w zupełnie niegroźnej sytuacji zagrywa do tyłu "balonik", który przelatuje pod nosem Bednarka. Ten jednak, jak niczego nieświadoma zebra, tego, że zbliża się szybki lampart, zlekceważył sytuację, nie dostrzegł rywala. Sędzia techniczny z Kataru wpuścił go w niewłaściwej sytuacji na boisko. Dopełnieniem wszystkiego była przebieżka naszego bramkarza, chyba do kiosku z napojami wyskokowymi. Wstyd i hańba - denerwował się Maciej.
Grę Szczęsnego źle ocenia nie tylko jego ojciec. Dziennikarz sportowy Konrad Ferszter także obwinia go za stratę bramki.
Bramkarz Juventusu zdecydowanie za wcześnie i za daleko wyszedł poza pole karne. Jak pokazują powtórki, Niang miał przed sobą trudną do opanowania piłkę, za jego plecami wciąż pozostawał Bednarek. Szczęsny z powodzeniem mógłby interweniować w polu karnym, uprzedzając Nianga, który do piłki miał spory dystans - skomentował.
Konflikt pomiędzy Szczęsnymi ciągnie się od lat. Z niejasnych powodów Wojtek nie utrzymuje kontaktu z ojcem. W jednym z ostatnich wywiadów Maciej zasugerował, że konflikt podgrzewa jeszcze dodatkowo żona Wojtka.
Przypomnijmy: Ojciec Szczęsnego o Wojtku: "Nie utrzymuje ze mną kontaktu. Pewnie ma jakąś SESJĘ DO GALI ALBO VIVY"
Zgadzacie się, że przegraliśmy z winy Szczęsnego?