Tola Szlagowska zdobyła popularność 13 lat temu jako wokalistka zespołu Blog 27. Szybko stała się idolką nastolatków i wypromowała w Polsce modę na subkulturę "emo". Pomimo świetnie rozwijającej się kariery, dziesięć lat temu postanowiła wyjechać do USA, gdzie próbowała kontynuować śpiewanie oraz dorabiała jako niania.
Przypomnijmy: Zobacz: Tola dorabia w USA JAKO... NIANIA!
Tola sporadycznie pojawiała się na polskich ściankach, jednak nie udało jej się już odzyskać dawnej sławy. Dziś Szlagowska ma 25 lat i udzieliła Plejadzie wywiadu, w którym opowiedziała o tym, co robiła przez ostatnich dziesięć lat, o swoich muzycznych planach, a także jak wspomina czasy Blog 27. Wokalistka, która charakteryzowała się odważnym stylem, przyznaje, że miała problem z uzyskaniem akceptacji otoczenia i zdarzały jej się chwile załamania.
Płakałam w poduszkę, ale bardziej dlatego, że czułam się niezrozumiana przez świat. Zresztą do dzisiaj się czuję, niezależnie od tego, czy jestem w Polsce czy w Stanach. Nie mogłam odnaleźć się z moim postrzeganiem świata. Ludzie traktowali mnie jak dziwaka. Nie lubię imprez, jestem zamknięta w sobie. Nie byłam zbyt interesująca dla rówieśników - mówi Szlagowska.
Tola uważa, że kontrowersyjne poglądy i zbytnia szczerość nie zjednywały jej sympatyków.
Mówiłam dokładnie to, co myślałam i często moje poglądy uznawane były za kontrowersyjne. Potrafiłam w programie religijnym opowiedzieć o reinkarnacji czy o tym, że nie ma znaczenia, jaką ma się orientację seksualną - chwali się. Dla ludzi to był szok, bo miałam wtedy czternaście lat. Dla mnie to było normalne, bo w moim domu rozmawiało się na takie tematy. Nie było dla mnie tematów tabu. Nie miałam problemów z odpowiadaniem na niewygodne pytania.
25-latka zapewnia, że kariera nie jest już jej priorytetem i choć nadal chciałaby tworzyć muzykę, to nie wyklucza podjęcia "normalnej" pracy, tak jak zrobiła to w Stanach.
Nie mam parcia na to, żeby odnieść wielki sukces. (...) Moim celem nie jest wydanie za wszelką cenę płyty, która pokryje się platyną i zdobędzie wszystkie możliwe nagrody - przekonuje. (...) Jeśli w Polsce nie będę w stanie utrzymać się z muzyki, to też zostanę przedszkolanką albo zajmę się prowadzeniem mediów społecznościowych dla firm. Nie mam z tym problemu. Oczywiście nadal mam ego, bo jest ono potrzebne każdemu artyście, żeby stwierdzić, czy to, co zrobiliśmy, jest interesujące i wartościowe. Ale jest ono na takim poziomie, że nie przeszkadza mi w podjęciu innej pracy.
Szlagowska wyznała też, że w czasach świetności Blog 27 nie czuła się wielką gwiazdą, a wyjeżdżając do USA nie kalkulowała, czy w ten sposób zaprzepaści karierę.
W ogóle nie miałam poczucia, że Blog 27 osiągnął wówczas sukces. Nie czułam, że z czegoś rezygnuję. Dopiero dziś, gdy patrzę na to, co wtedy zrobiłam, widzę, że chyba sporo osiągnęłam. W tamtym momencie była to dla mnie po prostu ogromna przyjemność. Cieszyłam się, że mogę śpiewać, koncertować, pisać piosenki i nagrywać je w studiu. Nie zastanawiałam się nad tym, czy jesteśmy popularnym zespołem czy nie. To wszystko było dla mnie normalne i naturalne - mówi wokalistka.
Przy okazji Tola wspomniała współpracę z Mają Sablewską, którą do pewnego momentu uważała za udaną.
Bardzo dobrze to wspominam. Pracując z Mają, miałam poczucie, że ktoś się mną opiekuje i mogłam skupić się tylko na pisaniu piosenek i wymyślaniu teledysków. W krótkim czasie wydarzyło się wtedy wiele fajnych rzeczy. Ale potem Maja zajęła się swoimi sprawami i znowu zostałam sama ze wszystkim - żali się piosenkarka.
Chcielibyście, żeby Tola wróciła do show biznesu?