Podczas, gdy cała Polska emocjonowała się w niedzielę drugim (i kolejnym przegranym) meczem naszej reprezentacji na mundialu, Małgorzata Rozenek-Majdan wybrała się do Nowym Jorku, gdzie wzięła udział w tamtejszym Marszu Równości. Celebrytka pochwaliła się na Instagramie zdjęciem, na którym pozuje ubrana w tęczowe skrzydełka, będące symbolem społeczności LGBT.
Dziś NY jest cały tęczowy. W drodze na #loveparade #pridemarch #onelove - napisała.
Pod postem rozwinęła się burzliwa dyskusja. Kilka osób zarzuciło Małgosi hipokryzję, a niektórzy mieli pretensje, że zamiast kibicować biało-czerwonym, Małgorzata oddaje się innym zajęciom.
"Polska jest dzisiaj cała biało czerwona", "Love parade, brak mi słów, totalna wiocha", "Mundial jest ważny a nie twoje pióra", "Szkoda, że w Warszawie była taka odważna i się nie pojawiła na paradzie", "Trzeba było sobie żelowy wibrator do łba przyczepić, wtedy byłoby zaje*iście! Tak nowocześnie, po amerykańsku..." - pisali internauci.
Fani wzięli jednak Małgorzatę w obronę i chwalili ją za odwagę do manifestowania swoich poglądów.
"Wybrałaś lepszą imprezę", "Wzruszyły mnie Twoje wypowiedzi w obronie LGBT. Miło jest czytać, że są ludzie, którzy nie uważają miłości za coś chorego. Wielki szacunek za to", "Super, że wspierasz swoją obecnością tak ważne wydarzenie", "Nie przejmuj się negatywnymi komentarzami zgryźliwych Polaków! Dobrze, ze nie oglądałaś meczu! Był na tym samym poziomie co ci komentujący", "Mundial nie jest taki ważny jak tolerancja i równość" - argumentowali użytkownicy.
Rozenek krótko skomentowała kilka wypowiedzi, tłumacząc, że "mentalnie" kibicuje Polakom.
"Kibicuję mentalnie", "Daj sobie spokój z tymi mądrościami", "To czemu nie oglądasz meczu? Przecież właśnie grają. Słaby z Ciebie biało-czerwony kibic, bo zamiast trzymać kciuki wchodzisz na mój Instagram", "Love is love" - odpisywała gwiazda.
Jednemu z najbardziej złośliwych internautów kazała z kolei "spadać". Miała rację?