Niedzielny mecz z Kolumbią na dobre przekreślił szanse reprezentacji Polski nie tylko na wyjście z grupy na tegorocznym mundialu, ale i na powrót z honorem do kraju. Nie pomogła konferencja prasowa, na której Robert Lewandowski przeprosił za sportowy koszmar, jednocześnie umywając ręce od poniesionych porażek. Kibice na gwałt wyprzedają bilety, by nie oglądał ostatniego meczu, czemu trudno się dziwić.
Przypominamy, że jest jeszcze dużo alternatyw: Co ciekawszego można robić zamiast oglądania "meczu o honor"? Oto nasze propozycje (ZDJĘCIA)
Mimo publicznych przeprosin, atmosfera w kadrze nie jest chyba tak ciężka jak mogłoby się wydawać. Piłkarze regenerują się przed czwartkowym spotkaniem, korzystając z wygód ośrodka w Soczi. Podobno tylko Michał Pazdan wygląda na przejętego sytuacją i faktycznie intensywnie trenuje. Reszta woli pływanie w basenie i opalanie się na leżakach.
Gdy piłkarze wrócą do kraju, czekają ich kolejne wakacje. Odpoczynek zostanie okraszony sporymi zarobkami na mundialu. Chociaż premii raczej nie będzie, nie oznacza to, że reprezentacja pojechała do Rosji charytatywnie. FIFA zapłaci bowiem polskiej federacji 8 milionów dolarów (!) za sam udział w imprezie. Zawodnicy wynegocjowali zaś, że 40% tej kwoty trafi bezpośrednio do nich, więc za koszmarny występ na mistrzostwach zarobią 3,2 miliona dolarów. To prawie... 12 milionów złotych.
To i tak dość mało, bo zwycięzca mundialu może liczyć na 38 milionów dolarów od FIFA plus premie od krajowego związku piłkarskiego. Tych Polacy raczej nie dostaną. Na wyjazd do Rosji PZPN wydał 10 milionów złotych, ale FIFA zwróciła z tej kwoty ponad połowę (1,5 mln dolarów).
Może polska reprezentacja powinna zachować się z klasą i przeznaczyć te pieniądze na coś innego? Na przykład na karę, jaką muszą zapłacić Szwajcarzy...