Magda Gessler przez lata obecności w show biznesie wypracowała sobie status kulinarnego autorytetu. Niestety, czasem zdarza się, że bywa on obalany, zwłaszcza w przypadkach, gdy wizje "kreatorki smaku i stylu" rozmijają się z pomysłami właścicieli zmienianych restauracji. Sprawa jest o tyle złożona, że sama Gessler uważa się za rewolucjonistkę polskiej gastronomii i opowiada w wywiadach, że przedsiębiorcy są od niej uzależnieni: "BOJĄ SIĘ MNIE, ale jestem ich ostatnią deską ratunku, ŻEBY MOGLI PRZEŻYĆ!"
Jedną z bardziej złożonych "rewolucji" jest sprawa lokalu Łebska Chata w Łebie, którą Gessler rewolucjonizowała jesienią 2013 roku. Telewidzowie zobaczymy przemianę lokalu wiosną 2014 roku i wydawać by się mogło, że wszyscy szybko zapomną o sprawie, zwłaszcza, że Magda początkowo była zadowolona z osiągniętego efektu i poleciła restaurację w swoim przewodniku skonstruowanym nieco na modłę słynnych gwiazdek Michelina. Na skutek konfliktu z właścicielem Gessler cofnęła jednak rekomendację dla lokalu, co było pierwszym takim przypadkiem w historii programu: Gessler cofa rekomendację dla restauracji! "POPEŁNIŁAM BŁĄD"
Przez lata konflikt nie tylko nie złagodniał, ale nawet przybrał na sile. Teraz okazuje się, że wkroczył na drogę sądową a Magda Gessler postanowiła... pozwać właściciela Łebskiej Chaty, od którego domaga się 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia. Powód? Restauratorce nie podoba się, że mężczyzna... wykorzystał je rekomendację do promocji lokalu.
W reklamach Łebskiej Chaty chwalono się, że restaurację poleca Magda Gessler (wszak uwzględniła ją w swoim przewodniku), ale nie pokazano zdjęcia kulinarnej celebrytki. Właściciel posługiwał się jedynie jej imieniem i nazwiskiem, które zamieścił na banerach i ulotkach. Mężczyzna tłumaczy się w sądzie, że Gessler udzieliła ustnej zgody na taką formę reklamy.
Restauratorka póki co nie odniosła się do sprawy za wyjątkiem dwuznacznego wpisu na Facebooku, w którym poinformowała, że chce "precyzyjnie odróżniać dobro od zła". Podobno Gessler chce zeznawać w swoim miejscu zamieszkania, a nie w Słupsku.
Zapowiada się kulinarna wojna dekady?