W grudniu zeszłego roku Paulina Sykut została mamą Róży. Po dziennikarce nie widać było ani śladu ciążowego brzucha prawie do samego rozwiązania; mimo że prezenterka była aktywna zawodowo, praktycznie przez cały okres ciąży trudno było doszukać się u niej "bujniejszych" kształtów. Jakiś czas temu Paulina wzbudziła podejrzenia internautów jednym ze zdjęć, które udostępniła na Instagramie: na fotografii brzuch Sykut wyglądał na nieco większy niż zwykle. Pod postem natychmiast pojawiła się lawina komentarzy, w których fani gratulowali 37-latce błogosławionego stanu.
W rozmowie z Faktem Sykut postanowiła raz na zawsze rozwiać krążące plotki i tak jak poprzednio jej mąż, wszystkiemu zaprzeczyła. Według Pauliny za "wzdęcie" odpowiadała... za duża kolacja.
Pomyślałam, że to gruba przesada - powiedziała Sykut w rozmowie z Faktem. Brzuch mam normalny, może nie jestem Chodakowską ani Lewandowską, ale staram się żyć zdrowo, jeść zdrowo. Może kolacja była za duża, a sukienka za bardzo opięta. Może nie wciągnęłam brzucha tak jak trzeba. Staram się jeść zdrowo, dużo warzyw, ryb, mało mięsa. Ale bywa różnie, kobiety mają różne momenty w ciągu miesiąca. Raz brzuch jest bardziej zaokrąglony, raz mniej. Czasami zje się więcej, czasami mniej więc różne rzeczy mają wpływ, szczególnie przy mojej budowie - zakończyła.