Parlamentarzyści w Polsce nie zarabiają zbyt wiele, porównując choćby do wynagrodzeń w Parlamencie Europejskim, jednak większość obywateli uważa, że i tak za dużo. Dlatego Jarosław Kaczyński, żeby załagodzić nastroje po ujawnieniu wysokości premii, jakie ówczesna premier Beata Szydło wypłaciła swoim ministrom, zapowiedział obniżkę wynagrodzeń wszystkim politykom.
Posłowie na razie nie przejmują się tym za bardzo, bo mają swoje sposoby, żeby nadrobić straty. Oprócz pensji przysługuje im bowiem wiele dodatków związanych z zajmowanym stanowiskiem. Podatnicy opłacają im między innymi wynajem mieszkania w stolicy, jeśli parlamentarzysta pochodzi spoza Warszawy, utrzymanie biura poselskiego oraz podróże. Co sprytniejsi chętnie to wykorzystują.
Przypomnijmy: Politycy wydali 4,1 miliona złotych na podróże. Suski i Liroy polecieli na festiwale...
Mimo to ulubioną metodą dorabiania sobie do pensji są tak zwane kilometrówki, czyli zwrot kosztów benzyny, gdy polityk deklaruje, że w podróż służbową wybiera się prywatnym samochodem.
W przeszłości zdarzały się oszustwa na tym tle. Cztery lata temu, gdy posłowie Prawa i Sprawiedliwości: Adam Hofman, Mariusz Antoni Kamiński i Adam Rogacki wybrali się z żonami na wycieczkę do Madrytu tanimi liniami lotniczymi, też wystąpili o "kilometrówki", idąc w zaparte, że wyjazd jest służbowy, a trasę z Warszawy do Madrytu zamierzają pokonać każdy w oddzielnym samochodzie. Oszustwo mogłoby nigdy nie wyjść na jaw, gdyby żona jednego z posłów nie zaczęła się wykłócać ze stewardessą o alkohol.
W obecnej kadencji "kilometrówki" także cieszą się dużym wzięciem. Poseł PiS-u Piotr Olszówka pobrał na ten cel z kasy sejmowej, a więc z naszych podatków, 69 tysięcy złotych. Tak mu zależało na tych pieniądzach, że... wcześniej kupił sobie fałszywe prawo jazdy. Bez niego rzeczywiście byłoby mu trudno uzasadnić wniosek o zwrot kosztów benzyny, więc w sumie dobrze kombinował, niestety zamojska prokuratura wpadła na trop oszustwa.
Kilka dni temu Prokuratura Okręgowa z Zamościu zwróciła się do Marszałka Sejmu o zgodę na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej Piotra Olszówki. Zamierza postawić mu cztery zarzuty dotyczące uzyskania przez niego uprawnień do kierowania pojazdami mechanicznymi kategorii A, C, B+E, C+E oraz świadectwa kwalifikacji zawodowej kierowcy z naruszeniem prawa.
Jak wykazało śledztwo, poseł nigdy nie pofatygował się na szkolenie, ani nie znalazł czasu na egzamin, bo nawet do niego nie podszedł. Wolał kupić prawo jazdy od zaprzyjaźnionego inspektora w wydziale komunikacji i drogownictwa starostwa biłgorajskiego za półtora tysiąca złotych.
Następnie na fałszywe prawo jazdy wyłudził z kasy Sejmu 69 tysięcy złotych na benzynę.
Minister sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro, wyraził już zgodę na cofnięcie koledze immunitetu.