Kilka dni temu wyszło na jaw, że dwuletni związek Weroniki Rosati i Roberta Śmigielskiego właśnie przeszedł do historii. Ich rozstanie potwierdziła menedżerka aktorki.
Jeśli chodzi i przyczyny to zdania są podzielone. Podobno Robert coraz gorzej znosił obecność teściowej z swoim życiu. Zresztą nie on jeden podejrzewał, że Weronikę łączy z mamą toksyczna relacja. Dziewięć lat temu Andrzej Żuławski publicznie oskarżył Teresę Rosati o to, że kieruje życiem córki, wpychając ją do łóżka wpływowym mężczyznom.
Panią Rosati, matkę, widziałem raz w życiu, na ulicy, jak się szarpała z córką. Widział to również mój syn i był wstrząśnięty - ujawnił w wywiadzie dla Dziennika. Czy pan swoją dwudziestoletnią, ładną, ale nieznaną córkę wysłałby samą do Hollywood? A co to jest Hollywood? Pan nie wie? Wszyscy wiedzą” - mówił.
Z drugiej jednak strony, gdyby Weronika mogła liczyć na swojego partnera, to nie potrzebowałaby pomocy mamy. A z tym podobno nie było najlepiej...
Śmigielski nie znalazł czasu, by towarzyszyć partnerce w przygotowaniach do narodzin ich wspólnego dziecka. Do szkoły rodzenia chodziła z mamą. Ortopeda wpadł tylko na sam poród i od razu wrócił do Polski na otwarcie kolejnej kliniki.
Podobno jego przyjaciółka, Magda Gessler od dawna przeczuwała, że to wszystko smutno się skończy. Podjęła nawet interwencję, jednak na próżno.
Porozmawiała ze Śmigielskim, nie szczędząc mu gorzkich słów - ujawnia znajomy restauratorki w rozmowie z Faktem. Ostrzegała go, że to się skończy rozstaniem, jeśli nie ograniczy pracy i nie zajmie się życiem rodzinnym. Ale on nie chciał jej słuchać.