W zeszłym miesiącu wyszło na jaw, że Weronika Rosati juz zdążyła się rozstać z Robertem Śmigielskim, któremu w grudniu urodziła córkę. Koniec związku potwierdziła menedżerka aktorki, więc to już oficjalne.
Zanosiło się na to od dłuższego czasu. Gdy minęło pierwsze zauroczenie, Weronika tradycyjnie doszła do wniosku, że żaden mężczyzna nie zastąpi jej mamy.
Jej były kochanek, Andrzej Żuławski już dziewięć lat temu sugerował, że łączy je dziwna, toksyczna relacja i póki Weronika nie wyzwoli się spod wpływu mamy, nie będzie w stanie stworzyć udanego związku z żadnym mężczyzną
Do porodu zresztą też przygotowywała się z mamą. Chodziła z nią do szkoły rodzenia, kupowały razem wyprawkę, Teresa Rosati była też obecna przy porodzie i podczas pierwszej podróży małej Elizabeth do Polski.
Po przyjeździe Weronika była już pewna, że póki ma mamę, partner nie jest jej do niczego potrzebny.
Po pierwszych miesiącach zauroczenia okazało się, że mają z Robertem mocne, wyraziste charaktery - wspomina znajomy Weroniki w rozmowie z Fleszem. Kilka razy doszło między nimi do kłótni. Czasem rozstawali się, ale potem zawsze do siebie wracali, ale Weronika czuła, że to ona daje z siebie więcej w tej relacji. Robertowi coraz bardziej zaczynało imponować zainteresowanie mediów. Takie podejście zaskoczyło ją i mocno rozczarowało.
Obecnie aktorka z córką oraz nieodłączną mamą przebywa w Los Angeles, gdzie gra u boku Denise Richards w filmie Sent It!
Jak donosi Fakt, podjęła już decyzję, że po powrocie do Polski, wprowadzi się do mamy.
Od kiedy Ela jest na świecie, mama pomaga Weronice w opiece nad małą - przypomina informator tabloidu. Po rozstaniu z ojcem dziecka i tak praktycznie wciąż były razem. Poza tym w domu Rosatich jest bardziej luksusowo niż w mieszkaniu Weroniki. Do tego w pilnowaniu wnuczki pomoże też dziadek.